Mijają dwa lata od śmierci Marcelego Prawicy – nietuzinkowego misjonarza, związanego z Końskimi. We wspomnieniach bliskich, wzór dobroci i skromności. Pracował ponad 40 lat w Afryce, zdarzało mu się jeść termity, chodzić po krokodylu i usypiać z rykiem lwa w tle.
W Końskich wspominano wyjątkowego księdza. Dr Szczepan Kowalik przypominał, że Marceli Prawica zanim wyjechał na misje do Zambii, był lubianym przez parafian wikariuszem. Często wracał do miasta, miał wielu przyjaciół i jest tam pochowany.
Biskup radomski Henryk Tomasik podkreślał, że Marceli Prawica jest wzorem człowieka do naśladowania. Nie tylko pracował i pomagał miejscowej ludności, ale też nie ustawał w duchowych poszukiwaniach.
– Gdzieś daleko w Afryce, zapracowany, modlił się z dziećmi, to taki klasyczny obraz misjonarza. Z drugiej strony szukał głębi, szukał nowej teologii. Bardzo ciekawy człowiek – wspomina hierarcha.
Lech Lipiec, lekarz księdza i fotograf podkreśla, że utrzymywali z księdzem przyjacielskie stosunki, towarzyszył mu też w ostatnich chwilach jego życia.
– To był wspaniały człowiek. Bardzo ciepły. Nie można było usłyszeć od niego żadnego złego słowa o innym człowieku. W jego obecności chyba nie można było być złym człowiekiem. Nobilitował do dobra – mówił Lech Lipiec.
Siostra zakonna Barbara Gawełda, koordynatorka misji związanej z terenem, gdzie pracował ksiądz Marceli, podzieliła się wspomnieniem współpracowniczki.
– Zostawił siostrę w samochodzie, zdjął buty i chciał sprawdzić czy dadzą radę przejechać terenowym wozem przez rzeczkę. Stoi w wodzie i za chwilę krzyczy: „Siostro, siostro, czy siostra zna adres do mojej mamy”. Towarzyszka podróży odpowiedziała, że zna i dopytywała z jakiego powodu w tym momencie potrzebny jest księdzu. Na co Marceli odpowiedział, że właśnie stoi na krokodylu. Zaczął się modlić i nie wiadomo, jak wyszedł na brzeg bez uszczerbku – przekazuje misjonarka.
Na wystawie w siedzibie Krajowego Stowarzyszenia Wspierania Przedsiębiorczości w Końskich można oglądać zarówno zdjęcia księdza podczas misji w Afryce, jak też osobiste portrety wykonane w Końskich przez Lecha Lipca.