Przygoda Korony z Pucharem Polski, podobnie jak przed rokiem, zakończyła się na pierwszym meczu. W 1/32 finału kielczanie przegrali na „Suzuki Arenie” z Zagłębiem Lubin 0:1 (0:0). Gola na wagę awansu strzelił w 66. minucie Dawid Pakulski.
Trafienie 21-letniego pomocnika poprzedził festiwal błędów bramkarza gospodarzy Luki Kukića. Zaczęło się od rzutu wolnego, wykonywanego z ponad 30 metrów przez Filipa Starzyńskiego. Po jego uderzeniu piłka prześlizgnęła się po rękawicach Chorwata, trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. Strzał innego piłkarza Zagłębia 23-letni golkiper odbił pod nogi Pakulskiego, a ten huknął mocno pod poprzeczkę.
Po objęciu prowadzenia lubinianie cofnęli się pod własne pole karne i oddali inicjatywę „żółto-czerwonym”. Ci stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji do wyrównania, ale na ich drodze stawał dobrze dysponowany Dominik Hładun, który obronił strzały Mateja Pućko, Ivana Jukića i Wato Arweładze. Już w doliczonym czasie gry do bramki „Miedziowych” z sześciu metrów nie trafił Matej Pućko.
– To był bardzo interesujący mecz. W pierwszej połowie byliśmy lepsi. Mieliśmy większe posiadanie piłki. Problem był w ataku, bo nie byliśmy niebezpieczni. Korona była lepsza w drugiej połowie, my skoncentrowaliśmy się na defensywie – ocenił trener Zagłębia Martin Ševela.
– Żeby mówić o tym meczu, to trzeba się odnieść do konfrontacji z Lechią Gdańsk. Dokładamy kolejne pięterko, zespół próbował kolejnych elementów taktycznych. Jedne nam wychodziły, inne nie. Nie można patrzeć na grę tylko przez pryzmat porażek, ale postępu, bo chcemy iść do przodu. Jesteśmy o mecz bliżej zwycięstwa. Chłopcy się nabiegali i napracowali, walczyli o bramkę do ostatniej sekundy. Czy ona dałaby zwycięstwo? Nie wiem, ale na pewno dałaby kolejne 30 minut emocjonującej gry – powiedział trener Korony Mirosław Smyła.
– Pierwsza połowa była dosyć wyrównana. Na początku drugiej przycisnęliśmy i… straciliśmy bramkę. W końcówce mieliśmy kilka sytuacji. W 95. minucie powinniśmy trafić i mielibyśmy dogrywkę. Oddaliśmy kilka groźnych strzałów. Gdybyśmy lepiej celowali to jest gol i gramy dalej. A tak, niestety przegrywamy i odpadamy z Pucharu Polski. Chcieliśmy się przełamać i nieźle to wyglądało. Szkoda, że przegraliśmy w takich okolicznościach – stwierdził Piotr Pierzchała, który w tym spotkaniu był kapitanem kieleckiej drużyny.
Już w piątek w 10. kolejce PKO Ekstraklasy Korona zmierzy się na „Suzuki Arenie” ze Śląskiem Wrocław. Spotkanie rozpocznie się o 20.30.