Bezcenne dzieła sztuki, hitlerowskie zbrodnie, radzieccy szpiedzy i Tajne Archiwa Watykanu. To wszystko znamy z powieści sensacyjnych, tymczasem tę nieprawdopodobną historię napisało życie. W Muzeum Narodowym w Kielcach doktor Magdalena Ogórek promowała swoją książkę „Lista Wächtera. Generał SS, który ograbił Kraków”.
Jak wyjaśniła autorka, historia, która stała się kanwą publikacji zaczęła się od wizyty w wiedeńskim muzeum. Tam zobaczyła obraz Pietera Bruegela „Walka karnawału z postem”. Wiedziała, że takie dzieło przed wojną znajdowało się w Muzeum Narodowym w Krakowie, ale nikt nie umiał tej wiedzy potwierdzić.
– Przepytywałam wielu wybitnych historyków sztuki i wielu nie mogło sobie przypomnieć o obecności tego obrazu. Aż w końcu ktoś mi powiedział, że trzeba szukać w katalogach wystaw, bo rzeczywiście taka perełka była w polskich zbiorach. Tak trafiłam na Wächtera. Jego życiorys jest materiałem na sensacyjny film, bo pamiętajmy, że był to zbrodniarz poszukiwany przez Norymbergę, zmarł w 1949 roku – wyjaśnia.
Otto von Wächter był nazistowskim dygnitarzem, przyjacielem Heinricha Himmlera, prawą ręka Hansa Franka, był koneserem sztuki, który stale powiększał swoje zbiory o dzieła ukradzione z Krakowa czy Lwowa. Tworzył krakowskie getto.
Praca nad książką zaczęła się w 2015 roku. Trwała trzy lata. Historyk w poszukiwaniu informacji odwiedziła aż osiem krajów, dotarła między innymi do akt CIA, Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, Centrum imienia Szymona Wiesenthala czy Archiwów Watykańskich. Spotkała się z wieloma osobami. Także potomkami zbrodniarzy wojennych. Wspominała, że u jednego z nich, wciąż centralne miejsce w domu zajmuje portret Hitlera.
– To były niezwykle intensywne trzy lata. Trudne fizycznie, ale też psychicznie, bo proszę sobie wyobrazić, jak się czuje Polka, słysząc od potomka zbrodniarza, że „tata był dobrym nazistą”, wciąż napotykając na przejawy rozmywania winy – wyjaśniła.
Najpierw powstał artykuł, który ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”, zatytułowany „Ostatni jeniec polski: Bruegel”.
– Po nim był ogromny odzew pozytywny, ale były też ataki, bo okazało się, że obudziły się jakieś moce, które chciały zasypać ten temat. Zresztą rodzina Wächterów cały czas grozi mi procesem, bo to jest pierwsza publikacja na ich temat. Proszę sobie wyobrazić, że rodzina zbrodniarza niemieckiego przez prawie 80 lat żyła przez nikogo niepokojona! – zaznacza doktor Magdalena Ogórek. Przyznaje, że czeka na kolejne reakcje, bo już niebawem książka zostanie wydana w języku angielskim, więc dotrze do szerszego grona odbiorców.
Na skutek działań Magdaleny Ogórek, syn Wächtera, oddał do Polski trzy dzieła. Wróciły do Krakowa w listopadzie 2017 roku.
Spotkanie w Muzeum Narodowym Dawnym Pałacu Biskupów Krakowskich w Kielcach było również okazją do rozmowy o innych zaginionych, bezcennych polskich dziełach. Jak zauważyła historyk, ich liczbę szacuje się na około 1,5 miliona przedmiotów.
– Na stronach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego mamy ponad 63 tysiące zrabowanych obiektów, tylko, że jest to tylko ten wycinek dóbr, który umieliśmy po wojnie. Faktyczna liczba obiektów, które opuściły Polskę w czasie II wojny światowej to około 1,5 miliona, czyli moglibyśmy niejedną galerię, czy muzeum wyposażyć – podkreśla.
Dodała też od razu, że większość tych dzieł nigdy nie powróci.
– Bardzo często jest tak, że nawet jeśli coś się pojawi na aukcji za granicą, to nie wiemy, że to było nasze, właśnie z uwagi na ubóstwo źródeł. Wiele kolekcji nigdy nie było skatalogowanych, a nawet jeśli była dokumentacja, to w czasie wojny zaginęła, została zniszczona. Nie wiemy, czego szukamy – wyjaśniła.
Ale problematyczne jest także odzyskiwanie dzieł zidentyfikowanych. Zdarzało się, że władze polskie odkupowały taki artefakt. Magdalena Ogórek wyjaśniła, że dla niej jest to niezrozumiałe działanie.
– Tak się stało na przykład z „Żydówką z pomarańczami” Aleksandra Gierymskiego, która wróciła do Muzeum Narodowego w Warszawie. Kolekcjoner niemiecki wystąpił z roszczeniami do państwa polskiego. Powiedział, że owszem, może oddać obraz, ale w momencie, kiedy mu się za niego zapłaci, bo w Niemczech po 30 latach obwiązuje zasiedzenie. W związku z tym kolekcjoner może, nie bacząc jakiej proweniencji jest dzieło, obracać tym dobrem. To jest straszne, bo to, co się stało jest moralnie naganne. Dlatego to państwo niemieckie powinno wyrównywać straty kolekcjonerowi, a nie państwo raz obrabowane, ma płacić jeszcze raz za coś, co mu skradziono mówiła. Zaznaczyła przy tym, że dotychczas w Polsce było znikome zainteresowanie poszukiwaniem i przywracaniu skradzionych dóbr – dodała.
Spotkanie z doktor Magdaleną Ogórek trwało prawie dwie godziny.
Słuchacze z zainteresowaniem wysłuchali wykładu, a także zdawali pytania. Joanna Kaczmarczyk przyznała, ze to było ciekawe spotkanie.
– Jedna z ciekawszych refleksji, jaka powinna się zrodzić, to ta o konieczności odwróceniu pewnego porządku, podniesienia głowy i nazwania pewnych rzeczy po imieniu. Myślę, że to jest ostatni moment, kiedy powinniśmy się przestać chować w kącie i prosić o coś, co jest nasze -wyjaśniła uczestniczka.
Z kolei Krzysztof Machowski dodał, że takich spotkań powinno być więcej, szczególnie z młodzieżą szkolną, która powinna mieć wiedzę o tym, jak wielkie bogactwa nasz kraj bezpowrotnie stracił.
Na widowni zasiadł także Andrzej Pruś, przewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. Nie szczędził słów uznania dla pracy wykonanej przez autorkę. Podkreślił, że wyrównywanie powojennych strat, także w obszarze kultury, jest ważne w kontekście reperacji wojennych, o których mówi polski rząd.
– Przed wszystkim jestem pełen podziwu dla pani Magdaleny Ogórek. Atrakcyjna filigranowa kobieta, natomiast niesamowity charakter, ta dociekliwość, już nie powiem, że badawcza dociekliwość historyka, ale detektywistyczna wręcz praca, żeby odnaleźć takie rzeczy. To kolejny sygnał, że trzeba poważnie myśleć o reperacjach wojennych i o tym, co nam zabrano – zaznaczył.
Doktor Magdalena Ogórek zapowiedziała, że w przyszłym roku planuje rozpocząć pisanie drugiej części książki.
Magdalena Ogórek – doktor nauk humanistycznych. W 2015 roku kandydowała na urząd Prezydenta RP. Jest autorką książek historycznych: „Polscy templariusze. Mity i rzeczywistość” oraz „Beginki i waldensi na Śląsku i Morawach do końca XIV wieku”. Ponadto pracuje jako dziennikarka, związana między innymi ze stacją TVP Info.