Mieszkańcy wsi Rudniki i Naramów w gminie Łopuszno protestują przeciwko budowie fermy drobiu i biogazowi. Obawiają się fetoru oraz zanieczyszczenia środowiska. Jak informuje mieszkanka Naramowa, gdzie ma powstać 12 hal, okoliczne tereny są wyjątkowe.
140 metrów od planowanej fermy jest rzeka Czarna. Z kolei w promieniu 10 kilometrów znajduje się 70 pomników przyrody Konecko-Łopuszańskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Jej zdaniem funkcjonowanie tak wielkiego zakładu wpłynie negatywnie na środowisko.
Ludzie obawiają się także fetoru, który jest nieodłącznym elementem tak dużych ferm. Zauważają także, że przy halach ma stanąć 12 zbiorników z płynnym gazem o pojemności prawie 10 metrów sześciennych każdy, co kwalifikuje inwestycję do zakładów o zwiększonym ryzyku wystąpienia poważnej awarii przemysłowej.
Przemysław Kruk – ekspert ochrony środowiska, który przygotowywał raport środowiskowy dla inwestora, twierdzi że ferma nie wpłynie negatywnie na środowisko.
– Nie zajmuje żadnego siedliska chronionego, nie zagraża żadnym gatunkom, a warstwa wodonośna jest na tyle zasobna, że wystarczy na potrzeby fermy i mieszkańców – dodaje.
Jak zaznacza, planowana inwestycja ma być bardzo nowoczesna, a problem fetoru rozwiązywany będzie przez wentylację i rozrzedzanie gazów za niego odpowiedzialnych. Wiesław Gałka zastępca wójta w gminie Łopuszno informuje, że władze wsłuchują się w protesty mieszkańców.
– Zależy na tym, by inwestycja nie oddziaływała negatywnie na zdrowie i majątek mieszkańców – mówi zastępca wójta.
Wiesław Gałka dodaje, że raport jest pierwszym etapem w planowaniu inwestycji i pozytywne opinie muszą wydać Wody Polskie, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, Sanepid, urząd marszałkowski i władze gminy. Dopiero po otrzymaniu pozytywnych opinii od tych instytucji można starać się o zgodę na budowę.
Z podobnym problemem mierzą się mieszkańcy Michałowa w powiecie pińczowskim. Tam również inwestor z Warszawy planuje wybudować biogazownię, która ma przetwarzać odpady odzwierzęce. Wzbudziło to liczne protesty mieszkańców miejscowości słynącej ze stadniny koni arabskich, w której sąsiedztwie miałaby powstać nowa inwestycja. Społeczność Michałowa nie zgadza się na lokalizację biogazowni w swoim sąsiedztwie, założyli także komitet sprzeciwiający się tej inwestycji.
W pomoc zaangażował się poseł Bogdan Latosiński z Prawa i Sprawiedliwości, który podkreśla, że sprawa biogazowni w Michałowie jest bardzo złożona i skomplikowana. Jak zaznacza parlamentarzysta, inwestor uzyskał zezwolenie na wybudowanie biogazowni przetwarzającej odpady roślinne już w 2013 roku, jednak budowa rozpoczęła się dopiero kilka miesięcy temu.
Wówczas także o sprawie dowiedzieli się zbulwersowani mieszkańcy.
– Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że inwestor z Warszawy od listopada ubiegłego roku stara się o nowe pozwolenie na biogazownię przetwarzającą zdecydowanie większe ilości, bo 54 tysiące ton substancji pochodzenia zwierzęcego. Te z kolei są najbardziej uciążliwe pod względem zapachu wydobywającego się z takiej biogazowni. Tej kwestii jednak nikt nie konsultował z mieszkańcami – zaznacza.
Poseł Bogdan Latosiński, zaznacza, że niezadowolenie mieszkańców jest ogromne, dlatego postanowił wesprzeć ich w działaniu na rzecz powstrzymania budowy biogazowni w Michałowie.
Parlamentarzysta zwrócił się także do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o ponowne wystawienie decyzji środowiskowej czy lokalizacja biogazowni wskazana przez inwestora jest możliwa do realizacji. Jego zdaniem inwestycja może negatywnie wpłynąć zarówno na walory turystyczne Michałowa, jak i znajdującą się tam stadninę koni arabskich.