Kandydaci Lewicy do parlamentu licytują społeczne programy rządu Prawa i Sprawiedliwości. Obiecują wyższą płacę minimalną i podniesienie nakładów na zdrowie.
Adrian Zandberg, lider partii Lewica Razem zapowiedział też w Kielcach zamiar likwidacji Polskiej Fundacji Narodowej. Zandberg obiecywał, że jeśli Lewica wygra w wyborach, zdecydowanie zwiększyć nakłady na służbę zdrowia.
– Do 2023 roku podniesiemy nakłady na publiczną ochronę zdrowia do 7,2 proc. PKB. Rozwiąże to między innymi problem długich kolejek do specjalistów, które ulegną znacznemu skróceniu. Chcemy także zmienić system refundacji leków dla pacjentów przewlekle chorych – dodaje.
Zdaniem Adriana Zandberga wszystkie leki na receptę powinny kosztować jedynie 5 złotych. Tymczasem, rząd Mateusza Morawieckiego wprowadził już w życie program stałego wzrostu nakładów na służbę zdrowia. Mają one osiągnąć 6 proc. PKB.
Andrzej Szejna, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej w regionie, a także lider listy Lewicy chce z kolei przebić rządowe zapowiedzi, dotyczące płacy minimalnej. Rząd podnosi najmniejsze wynagrodzenie do 2,6 tys. złotych, ale Lewica chce 2,7 tys. zł.
– Oprócz tego chcemy zabiegać o kwestie praw pracowniczych. Zawalczymy także o wynagrodzenie za czas choroby. Nie można być ukaranym za czas choroby, dlatego postulujemy, aby zasiłek chorobowy był wypłacany w postaci normalnej pensji wraz ze wszystkimi premiami – zaznacza.
Przedstawiciele Lewicy postulują także m.in. liberalizację przepisów aborcyjnych umożliwiających przerwanie ciąży nawet w 12 tygodniu życia płodu i powszechną dostępność do pigułki wczesnoporonnej.