Państwowa Komisja Wyborcza rozlosowała numery list dla komitetów, które wystawią swoich kandydatów w jesiennych wyborach. 1 przypadła PSL, 2 – PiS, 3 – SLD, 4 – Konfederacji, a 5 – KO.
Poseł Krzysztof Lipiec, prezes świętokrzyskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, komentując wynik losowania numerów list, mówi, że niektóre komitety upatrują sukcesu wyborczego w liczbach. Jak zaznacza, Prawo i Sprawiedliwość ma odmienne podejście do tego tematu.
– Dla nas najważniejsze jest to, aby wyborcy oceniali listy wyborcze po skuteczności, aktywności, zaangażowaniu w pracę na rzecz mieszkańców. Z pewnością na liście PiS tacy ludzie są. To osoby, które będą wspierać dobry program, który gwarantuje poczucie, że będą żyli w państwie odpowiedzialnym za swoich obywateli. Z tego punktu widzenia numer list wyborczych nie jest aż tak istotny – dodaje.
Krzysztof Lipiec, zaznacza, że na liście numer 2 znajduje się doświadczona, biało-czerwona drużyna Prawa i Sprawiedliwości, która w nowej kadencji parlamentu podtrzyma „Dobry czas dla Polski”.
Krzysztof Bosak, lider listy Konfederacji Wolność i Niepodległość w województwie świętokrzyskim podkreśla, że wylosowany przez Państwową Komisję Wyborczą numer listy jest dobrą wróżbą dla Konfederacji.
– Cieszymy się, że jesteśmy jednym z pięciu ogólnopolskich komitetów wyborczych, a zarazem jedynym komitetem antysystemowym dającym alternatywę dla obecnych partii parlamentarnych. Czwórkę traktujemy jako dobrą wróżbę, że będziemy jedną z czterech sił politycznych, które wejdą do Sejmu i będą tworzyć przyszłą mapę na polskiej scenie politycznej – dodaje.
Artur Gierada z Koalicji Obywatelskiej mówi, że numer listy to bardziej zabawa, niż rzeczywista korzyść dla komitetu.
– Przede wszystkim znaczenie ma program wyborczy i to, jak przeprowadzi się kampanię, jak dotrze się do mieszkańców swojego okręgu wyborczego, by przekonać ich i do programu, i do osoby, która kandyduje. Dzisiaj na tym się koncentrujemy. A tak z przymrużeniem oka – pasuje hasło „Lista na piątkę” i taką właśnie ma Koalicja Obywatelska – mówi.
Czesław Siekierski z Polskiego Stronnictwa Ludowego przyznaje, że większość polityków marzy o jedynce.
– Jesteśmy zadowoleni, miejsce na liście przełoży się na wynik. Jest ono ważne, ale ważniejsze jest poparcie wyborców, praca z nimi i kontakt. Wyborcy znajdą swoich kandydatów, bez względu na to, na jakiej będą liście i na którym miejscu. Ja wygrywałem wybory i z 10 miejsca, i z 24. Wyborcy są dziś świadomi – podkreśla.
Andrzej Szejna z Sojuszu Lewicy Demokratycznej twierdzi, że w zasadzie każdy numer jest dobry, jeśli tylko przełoży się na wyśmienity wynik.
– Myślę, że ten wynik, na który liczy lewica jest na razie dwucyfrowy. Może ta trójka oznacza, że dostaniemy trzy mandaty w regionie? Pomarzyć zawsze warto – kwituje.