Jacek Antoni Zieliński – wybitny malarz, grafik, a także teoretyk i popularyzator sztuki zaprezentował swoje prace z ostatnich lat na wystawie w Galerii Współczesnej Sztuki Sakralnej „Dom Praczki” w Kielcach.
Podczas wernisażu opowiadał między innymi o tym, jak ogromny wpływ na jego twórczość wywarły Góry Świętokrzyskie.
Jak podkreśla Agnieszka Orłowska, kurator galerii, Jacek Antoni Zieliński to bardzo znacząca postać. – Mnie zależy na tym, żeby Kielce miały jak najszerszy wachlarz tego, co w polskiej sztuce jest ważne – mówiła.
Bohater najnowszej wystawy urodził się w Warszawie. Studiował w tutejszej Akademii Sztuk Pięknych, na wydziale grafiki. W czasie stanu wojennego uczestniczył w wystawach organizowanych w kościołach, współredagował ukazujące się w drugim obiegu czasopismo „Szkice”. W 1968 roku opublikował, mający wiele reedycji podręcznik wychowania plastycznego przeznaczony dla liceum. W latach 90. został współautorem podręczników z tej dziedziny dla szkoły podstawowej i gimnazjum. Zajmował się kręgiem malarzy z Arsenału’55. Kolekcjonował ich prace, które dziś są prezentowane w Muzeum Lubuskim w Gorzowie Wielkopolskim. Napisał też jedną sztukę pod tytułem „Ostatnie lato albo pierwsza pieczęć”, która w 1989 roku została pokazana w Teatrze Telewizji, w reżyserii Mikołaja Grabowskiego.
Podczas wernisażu artysta przyznał, że cieszy się z tej wystawy w Kielcach. Powodów jest kilka. – Dla mnie ta wystawa ma wielkie znaczenie, bo mówiąc brutalnie, z racji wieku nie mogę wykluczyć, że to będzie moja ostatnia wystawa w życiu. A gdyby tak się stało, to byłoby mi bardzo przyjemnie, że kończę właśnie w Kielcach, bo od roku 1960, a miałem wtedy 24 lata, zacząłem jeździć w Góry Świętokrzyskie i te góry w różny sposób mnie kształtowały – podkreślił.
Nasz region artysta odwiedzał przez ponad 20 lat. Miał nawet mały domek koło Dębna, między Bodzentynem, a Nową Słupią. Ale to pobyt w Ameliówce latem 1968 roku był dla niego kluczowy.
– Przyjechałem tam, żeby malować gęstwinę leśną, krzewy, bo wtedy miałem takie zainteresowania. W tamto lato padały wielkie deszcze i kiedy już ustały, wezbrał potok Kamecznica, który przepływał koło Ameliówki. Spojrzałem i zobaczyłem tam na dnie kamienie, jakich w życiu nie widziałem. To były niezwykłe kształty, co oczywiście wynika z formacji geologicznej tego miejsca. Zacząłem je malować samym tylko ołówkiem. To był moment przełomowy, kiedy od widoków natury, przeszedłem do struktur natury. Nie zrezygnowałem z widoków, ale jednak mocno je przetwarzałem – wyjaśnił.
Mówił także o niezwykłym świetle, które można spotkać tylko tu. – Potęga tej przyrody, niezwykłość tej puszczy, która od razu wciąga do swojego wnętrza, to są przeżycia niezapomniane, które ciągle gdzieś wypływają, choć niekoniecznie w postaci konkretnego widoku. Są to rzeczy, które w człowieku tkwią – dodał.
Artysta przyznał, że te świętokrzyskie wpływy dominują w jego wczesnej twórczości, ale i na wystawie pokazywanej teraz w Kielcach pobrzmiewają ich elementy. Obrazy pod wspólnym tytułem „Nokturn” powstały w oparciu o zdjęcie zrobione właśnie w Górach Świętokrzyskich.
Choć obrazy wydają się abstrakcyjne, Jacek Antoni Zieliński tłumaczył, że takie nie są. – Ja nigdy nie maluję abstrakcji. Zawsze wychodzę od natury, przetwarzając ją. Punktem wyjścia są często albo szkice z natury, albo fotografie robione przeze mnie – zdradził.
Wystawa zgromadziła wielu miłośników sztuki współczesnej. Jolanta Płoska, na co dzień nauczyciel gry na fortepianie przyznała, że dzięki Galerii Współczesnej Sztuki Sakralnej „Dom Praczki” poznaje nowych artystów. Takim odkryciem jest też dla niej twórczość Jacka Antoniego Zielińskiego.
– Za każdym razem, kiedy tu przychodzę, to przed wejściem jest taki moment drżenia, co to będzie, jakie wrażenia, jaki artysta. Z wykształcenia nie jestem plastykiem, sztukę odbieram wyłącznie intuicyjnie i myślę, że dzięki tej galerii wychowałam się już do odbioru sztuki najnowszej. To jest fantastyczne, że tu zawsze jest autor i można podpytać. Podoba mi się to, co autor mówił, o przenikaniu się tego, co duchowe i materialne. Myślę, że to właśnie jest istota życia. Bardzo dobrze się odnajduję w kolorystyce tych prac, mają swoje zakamarki, swoje przestrzenie - przyznała.
Wystawę malarstwa Jacka Antoniego Zielińskiego, zatytułowaną „U wybrzeży materii” można oglądać do końca października.