„Średniowieczne skarby Kielc. Rękopiśmienne księgi dawnej biblioteki kapituły kieleckiej” – to tytuł wystawy, która została otwarta w Muzeum Historii Kielc. Ekspozycja nie tylko pokazuje unikalne dzieła, ale też odkrywa dzieje stolicy regionu.
Inicjatorem wystawy zorganizowanej w Muzeum Historii Kielc był profesor Krzysztof Bracha z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego. Badacz podkreślił, że zbory ukryte w dawnej bibliotece kolegiackiej są najstarszymi rękopisami, jakie znajdują się w Kielcach. Udało się je pokazać po siedmiu latach starań. Ich istnienie ma ogromną wartość dla miasta, bo są świadectwem jego historii.
– Nigdy nie były pokazywane, czyli od 600-700 lat nigdy nie były eksponowane. Są najlepszym, najbardziej sugestywnym świadectwem starej, wczesnośredniowiecznej metryki tego miasta. Kielce mają 900-letnia historię, która rzadko jest pokazywana, ponieważ jeśli chodzi o architekturę, czy sztukę plastyczną, to niewiele oryginalnych zabytków z tamtych czasów przetrwało do dziś. Natomiast te rękopisy mają bez wątpienia kieleckie pochodzenie. Od 600-700 lat są stale w tym samym miejscu, czyli dawnej kolegiacie, fizycznie zdeponowane w bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach – wyjaśnił.
W bibliotece znajduje się ponad 40 rękopisów, natomiast na wystawie, na specjalnych planszach zaprezentowano 24, a dokładnie ich fragmenty oraz opis. Można także zobaczyć trzy autentyczne księgi. Jedną z nich jest „Antyfonarz kielecki” z 1372 roku, w której, jak podkreśla profesor Krzysztof Bracha, znajduje się najstarszy zapis słynnej pieśni Wincentego z Kielc „Gaude Mater Polonia” („Raduj się Matko Polsko”).
– To pieśń o randze „carmen patrium”. To pojęcie łacińskie, którego w XV wieku użył Jan Długosz, czyli „pieśń ojczyźniana”. Rodzaj, w owym czasie, czyli w wiekach średnich, hymnu narodowego, oficjalnego hymnu państwowego. Został on wyparty dopiero w 1410 roku, po bitwie pod Grunwaldem, przez „Bogurodzicę” – zaznaczył badacz.
„Antyfonarz kielecki” po latach zapomnienia nie tylko trafił na wystawę, ale doczeka się wydania z opracowaniem naukowym. Jak mówił profesor Jacek Semaniak, rektor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, wydawnictwo to będzie darem uczelni dla Kielc, z okazji jubileuszu 50-lecia jej istnienia.
– W związku z jubileuszem zastanawialiśmy się, co dać w darze od siebie społeczeństwu. Tym darem pierwszorzędnym będzie reprint „Antyfonarza Kieleckiego”, który jest bliski mojemu sercu i bliski nam wszystkim, ponieważ podczas każdej uroczystości uczelnianej wykonujemy „Gaude Mater Polonia”. Chcieliśmy znaleźć takie wydawnictwo, które rzeczywiście w jakiś sposób nawiązuje do tradycji tego miasta, z którego wywodzi się nasz uniwersytet i cieszę się, że opracowanie tego wydawnictwa będzie leżało po stronie pracowników uniwersytetu – dodał rektor Jacek Semaniak.
Wśród rękopisów dawnej biblioteki kapituły kieleckiej znalazł się również brewiarz z drugiej połowy XV wieku, który pochodził ze zbioru wspaniałej książnicy opactwa łysogórskiego. Obecny na wystawie superior klasztoru na Świętym Krzyżu, ojciec Marian Puchała podkreślił, że to jest wyraz pewnego rodzaju łączności. Zaznaczył, że skarby kieleckie i świętokrzyskie stanowią bezcenne bogactwo polskiej kultury. Niestety te drugie dziś znajdują się rozproszone po całym kraju, a nawet świecie.
Na uwagę zasługuje fakt, że średniowieczne zbiory kolegiaty kieleckiej oparły się historycznym zawirowaniom. Nienaruszone przetrwały także czasy II wojny światowej. Między innymi na ten aspekt zwrócił uwagę senator Krzysztof Słoń.
– Ta wystawa ma wymiar więzi międzypokoleniowej. Dobrze, że Muzeum Historii Kielc otwiera swoje podwoje także dla takich unikatowych księgozbiorów. Cieszę się również, że na przestrzeni wieków one nie poginęły, nie zostały rozkradzione, czy nikt nie wpadł na pomysł, żeby je zniszczyć. Ten przepadek sprawił, że dziś możemy cieszyć się tymi zbiorami i być dumnymi z naszej historii – zauważył.
O ogromnej wartości rękopisów mówił także biskup Jan Piotrowski, ordynariusz Diecezji Kieleckiej.
– Kto nie zna Kielc, nie zna Polski. Kto nie zna Kielc, nie zna świata. Dziś możemy się o tym przekonać, oglądając zabytki piśmiennictwa, a szczególnie „Antyfonarz kielecki”. Jest to bogate świadectwo kultury pisanej, ale też wyrastającej z niej kultury duchowej. Życzę tym, którzy będą oglądali tę wystawę, żeby mieli wiele satysfakcji i uświadomili sobie, że Kielce na mapie Polski to bardzo ważne miasto, wciąż nieodkryte – zaznaczył duchowny.
Na wystawie można nie tylko podziwiać średniowieczne działa rąk ludzkich, ale także zobaczyć, jak wyglądała praca średniowiecznego skryby. Jest pulpit, który Muzeum Historii Kielc wypożyczyło go z opactwa benedyktynów w Tyńcu. Na takim podeście powstawały pisma. W odpowiednie narzędzia wyposażył go Tadeusz Grajpel, znawca dawnych środków komunikacji, piśmiennictwa, właściciel pracowni badań i edukacji historycznej w Końskich. Przyznał, że sztuka rękopiśmienna nie była łatwa, ale za to wysoko ceniona.
– Trzeba powiedzieć, że to była makabryczna, fizycznie wycieńczająca praca w ówczesnych warunkach zarówno, jeśli chodzi o temperaturę, miejsce pracy, czy oświetlenie, które było tragiczne. Ale ci, którzy ją wykonywali, lubili ją dobrze przemyśleć i nie jest przypadkiem, że autentyczny fragment klauzuli zakonnej dla kaligrafów mówił, iż kaligraf powinien być człowiekiem pokornego serca, albowiem praca ta powoduje zbyt wysokie mniemanie o sobie. Ale patrząc na ich pracę, rzeczywiście mieli się za co cenić – przyznał.
Zbiory w Muzeum Historii Kielc będzie można oglądać do 6 października.