Ośmioro dzieci z zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowym było w ciągu ostatnich dwóch miesięcy hospitalizowane w Świętokrzyskim Centrum Pediatrii w Kielcach. Jego przyczyną było ukąszenie przez kleszcze przenoszące boreliozę. Z powodu podejrzenia tej choroby w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach od początku roku hospitalizowanych było także 16 osób dorosłych.
Jak informuje Paweł Pabjan, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach do lecznicy trafią najczęściej pacjenci z późną boreliozą. Dzieje się tak dlatego, że nie zawsze pacjenci są w stanie rozpoznać chorobę we wczesnych okresie. Zwykle trafiają do lekarza, gdy objawy są na tyle dotkliwe, że poszukują pomocy nie mogąc sobie poradzić np. z bólem stawów czy mięśni, problemami z koncentracją czy zawrotami głowy.
Paweł Pabjan zaleca, by wybierając się do lasu czy na łąkę stosować środki odstraszające kleszcze i o ile się da zakładać ubranie chroniące głowę, ręce i nogi. Pamiętajmy również, by po powrocie do domu dokładnie obejrzeć swoje ciało.
Paweł Pabjan przypomina, że nie każdy kleszcz jest jednak zarażony boreliozą. Natomiast pierwszym objawem tej choroby jest wędrujący rumień o średnicy przynajmniej 10 centymetrów. Jednak nie w każdym przypadku taki objaw się pojawia.
– Małe ślady po ukąszeniu owada, czy pająka mierzące 2-3 centymetry średnicy nie są objawem boreliozy. Rumień w przypadku boreliozy jest duży, nie boli, nie swędzi i może się pojawić od kilku dni do nawet kilku tygodniu po ugryzieniu przez kleszcza. Takie przypadki leczy lekarz rodzinny odpowiednimi medykamentami zwykle przez 3 tygodnie – dodaje Paweł Pabjan.
Natomiast zgłoszenie do szpitala jest niezbędne, gdy wystąpi porażenie nerwu twarzowego. Zaniepokoić powinny też nasilone bóle głowy, wędrujące bóle stawów oraz zmniejszona aktywność.