Rolnicy z terenu gminy Bałtów uczestniczyli w tegorocznym gminnym święcie plonów. Jak podkreślają rolnicy, rok nie był zły, choć pogoda nie rozpieszczała gospodarzy. Mimo że dożynki to wyjątkowa impreza skierowana dla rolników, z podziękowaniami za trudną pracę, nie obyło się bez politycznych wycieczek i lokalnych wojenek.
Starościna dożynek Grażyna Misiura oraz starosta Łukasz Głoś, którzy prowadzą gospodarstwa z bydłem, a także uprawiają różne zboża uważają, że w tym roku mają co świętować. Uważają, że zbiory były dobre.
– Nie mamy co narzekać, w naszym regionie nie było najgorzej. Ja mam lepsze plony, trzeba dziękować Bogu – mówi Grażyna Misiura.
– Anomalie pogodowe trochę u nas wystąpiły, ale ogólnie uważam, że powinniśmy być zadowoleni z tego, co zebraliśmy – mówi Łukasz Głoś.
Wójt Hubert Żądło informuje, że niektóre uprawy ucierpiały w wyniku gradu, który jakiś czas temu przeszedł nad kilkoma miejscowościami na obszarze około 150 hektarów.
– Przeważająca jest u nas uprawa zbóż i to jest zróżnicowane gatunkami. Zniszczeniu uległy uprawy gryki czy prosa, czyli te, które najpóźniej dojrzewają i późno są zbierane. W 100 procentach zniszczone zostały uprawy na kilkunastu hektarach. Właściwie rolnicy mają za co dziękować – uważa wójt.
Poseł Andrzej Kryj mówi, że lubi przyjeżdżać do bałtowskiej społeczności. Dodaje, że to ciekawy teren, ponieważ głównym źródłem zarobku tutaj są turystyka i rolnictwo właśnie, ale te dwie dziedziny nie wykluczają się. Jak dodaje, rząd stara się ułatwiać życie mieszkańcom wsi.
– Czas dożynek to podsumowanie pracy na roli, ale to też okazja, aby powiedzieć coś dobrego o samorządzie. Nie tak dawno temu otwieraliśmy drogi, które ułatwiają dojazd do pól między innymi i za to rolnicy byli wdzięczni – mówi Andrzej Kryj.
W części, w której można było zabrać głos, na scenę wszedł przedsiębiorca Piotr Lichota, prezes stowarzyszenia Delta, założyciel bałtowskiego JuraParku. Prócz kilku kąśliwych uwag na temat pracy wójta, zwrócił uwagę na datę 1 września, ponieważ obchodzimy 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej, a w Bałtowie tego dnia zorganizowano imprezę dożynkową.
– Nie ma chyba rodziny w Polsce, która nie zostałaby dotknięta II wojną światową – mówił Piotr Lichota ze sceny, dodając jednocześnie, że tego dnia najważniejsi powinni być wyłącznie rolnicy.
Wójt Hubert Żądło uważa, że wystąpienie miało wydźwięk polityczny. Nie od dziś wiadomo, że obaj panowie stoją po różnych stronach barykady. Jak dodaje wójt, data dożynek początkowo miała być inna, jednak w tym czasie zaplanowano Święto Pszczoły. Wójt w związku z tym podjął decyzję o przeniesieniu imprezy tydzień później.
– To była polityka, a nie wypowiedź rolnika. Niepotrzebna na takiej imprezie. Tym bardziej że słyszeliśmy w kościele homilię księdza o tym, aby żyć w zgodzie, bo ona prowadzi do rozwoju gminy, województwa i kraju – mówi Hubert Żądło.
Wójt Żądło zaznacza, że w czasie części liturgicznej wraz ze starostami uczcił poległych podczas wojny, składając symboliczną wiązankę kwiatów przed tablicą upamiętniającą ofiary zdarzeń sprzed 80 lat.