Już nie surówkę żelaza, a kulturę wytapia się w Starachowickim Muzeum Przyrody i Techniki. Po raz ósmy w hali spustowej odbył się Festiwal Blues pod Piecem.
Jak mówi dyrektor muzeum Wioletta Sobieraj, festiwal to łącznik między bluesem, który narodził się na Śląsku, a Starachowicami. Na Śląsk właśnie wyemigrowało wielu mieszkańców miasta po zamknięciu miejscowych kopalni w latach 60. ubiegłego wieku. Blues to też muzyka ludzi pracy, więc Muzeum Wielkiego Pieca jest najlepszym miejscem, aby ją grać – podkreśla.
Zasadą Bluesa pod Piecem jest muzyka grana na żywo, nie stosuje się playbacku. Często muzycy dołączają do innego zespołu, który właśnie występuje i przygrywają zgodnie z zasadami muzyki improwizowanej. W tegorocznej edycji festiwalu swoją muzykę zaprezentowała krakowska formacja Black Job, kielecka grupa Limit Blues oraz Martyna Jakubowicz.
Wśród osób oczekujących na koncert dominowały głosy zachwytu proponowaną muzyką i obiektami wielkopiecowymi. Uczestnikami byli mieszkańcy całego województwa, ale byli również goście z Radomia czy Marek pod Warszawą. Przyciągnął ich blues, nawet nie konkretne nazwiska twórców, ale marka festiwalu w Starachowicach.
Dodatkową atrakcją była prezentacja świętokrzyskich winnic.