Kielczanie oraz okoliczni mieszkańcy zastanawiają się, dlaczego miejsce zachęcające do odpoczynku znajduje się tuż przy wyjątkowo ruchliwej ulicy w centrum miasta, naprzeciwko parkingu.
– Obserwuje to miejsce z okna i jeszcze nie widziałam, by ktoś tutaj siadał. Ponadto instalacja zabiera miejsce parkingowe. Siedzenie w tym miejscu wiąże się z wdychaniem spalin – mówią.
Parklet, czyli strefa postoju dla pieszych, znajduje się na ulicy Wesołej od tygodnia. W założeniach ma oddawać mieszkańcom obszar pierwotnie zarezerwowany dla samochodów i odpowiadać na niedostatek przestrzeni publicznej oraz zieleni w mieście.
Kielecki parklet zaprojektowały, podczas wakacyjnych praktyk, studentki wydziału wzornictwa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Całość kosztowała niecałe 400 złotych.
Dominika Janicka odniosła się także do kontrowersji, które instalacja wywołała w mediach społecznościowych. Jak tłumaczy Dominika Janicka oprócz miejsca wypoczynku, instalacja miała wywoływać dyskusję na temat ilości samochodów w Kielcach.
Koordynatorka projektu dodaje, że parklet ustawiony jest bezpośrednio przy filii Instytutu Dizajnu, aby pracownicy mogli doglądać go i interweniować w razie potrzeby. Według danych pracowników Ambasady Dizajnu parklet każdego dnia w godzinach otwarcia od 12.00 do 18.00 odwiedza 30 osób.
Niektórzy mieszkańcy zwracają również uwagę na brak właściwego zadaszenia czy ścian, które mogłyby zapewnić cień. Na to pracownicy instytutu również mają odpowiedź. Jak mówi Dominika Janicka parklet posiada ażurowe zadaszenie. Brak w nim typowego dachu oraz ścian, ponieważ w nocy konstrukcja stanowiłaby idealne miejsce np. do spożywania alkoholu lub byłaby zachętą dla potencjalnego napastnika.
Instalacja zostanie na ulicy Wesołej do końca września.