Koniemłoty w powiecie staszowskim uczciły pochodzącego z tej miejscowości księdza Romana Kotlarza. Duchowny był nieformalnym kapelanem protestujących radomskich robotników w czerwcu 1976 roku. Pobity przez „nieznanych sprawców” zmarł w szpitalu. Dziś mijają 43 lata od śmierci księdza Romana Kotlarza.
Duchowny wciąż jest obecny w pamięci mieszkańców Radomia, którzy postawili mu pomnik, a jego imieniem nazwali jedno z rond. Tomasz Świtka, były parafianin księdza Kotlarza wspomina, że kapłan był postacią nietuzinkową. Z jednej strony niezwykle empatyczny, rozumiejący ludzi i ich słabości, a z drugiej – surowy i konsekwentnie przestrzegający zasad.
Duchowny pracował w Pelagowie, jednej z podradomskich miejscowości. Znany był z wielkiego zaangażowania w życie parafian. Organizował czas najmłodszym, wspierał dorosłych, pomagał walczącym z systemem. Brutalnie pobity przez nieznanych sprawców, zmarł w szpitalu w sierpniu 1976 roku. Obecnie trwa proces beatyfikacyjny księdza Kotlarza.
– Trybunał Beatyfikacyjny musi dokładnie poznać życie i działalność duchownego – tłumaczy postulator, ksiądz prałat Edward Poniewierski, kanclerz kurii. – To są żmudne i trwające wiele godzin przesłuchania. Odpowiedzi świadków muszą rozwiać i wyjaśnić wszelkie wątpliwości, o ile takie się pojawią. W sumie przygotowano około stu pytań. Zgodnie z planem przed Trybunałem Beatyfikacyjnym stawi się ponad sto osób, ale lista nie jest zamknięta. Przybywa ludzi, którzy przysyłają swoje świadectwa i są gotowi zeznawać. Wszystko to potrwa jeszcze kilka miesięcy – dodaje ksiądz Edward Poniewierski.
Tradycyjnie uroczystości rocznicowe odbywają się także w Koniemłotach, rodzinnej miejscowości księdza Romana Kotlarza.