Przez lata PRL budowana była czarna legenda Narodowych Sił Zbrojnych. Legenda, która przetrwała do dziś w środowiskach, które na słowo „narodowy” reagują agresją, a patriotyzm jest dla nich znakiem zacofania. W audycji „Brygada Świętokrzyska – Stop Czarnej Legendzie” staramy się pokazać prawdziwy obraz Narodowych Sił Zbrojnych, a w szczególności Brygady Świętokrzyskiej.
Dzisiaj mówimy o jednym z największych dokonań Brygady Świętokrzyskiej, czyli wyzwoleniu obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holiszowie, w Czechach. To był jeden z tych czynów, który dowodzi tezy, że w walce z dwoma okupantami, niemieckim i sowieckim, najważniejsze było dobro zwykłych obywateli.
Gośćmi programu są: Bogdan Eubich, żołnierz brygady Świętokrzyskiej NSZ, Rafał Nowak, dyrektor Wzgórza Zamkowego w Kielcach, Marek Maciągowski z Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej, a także Leszek Bukowski z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.
Bogdan Eubich, żołnierz Brygady Świętokrzyskiej NSZ nie brał udziału w tej akcji, dlatego że kompania porucznika Bema, której był żołnierzem, nie poszła na zachód, tylko została na terenie kraju, podobnie jak kompania Żbika.
– Jeżeli chodzi o działalność Brygady Świętokrzyskiej na terenie Czech w czasie marszu na zachód, to wiem o niej tylko z literatury. Został tam wyzwolony obóz, przygotowane były do spalenia beczki z benzyną, poustawiane naokoło baraku. Czekano tylko na sygnał, żeby tych ludzi spalić – mówi Bogdan Eubich.
– Brygada zdobyła ten obóz, a tych katów, którzy tam pilnowali rozsadziła. Dowódca Brygady Świętokrzyskiej dostał wielkie podziękowania od tych ocalałych kobiet, które tam były więzione przez Niemców. To był jeden z takich czynów, o których nie możemy zapomnieć – podkreśla żołnierz Brygady Świętokrzyskiej NSZ.
Zdaniem Marka Maciągowskiego z Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej, ta akcja świadczy o dużym zmyśle strategicznym dowódców brygady.
– Znaleźli się oni w takim momencie, że przez ostatnie kilka miesięcy musieli lawirować, odmawiając cały czas porozumienia w sprawie wspólnej walki przeciwko Rosjanom. To był teren, gdzie Niemcy mieli całkowitą kontrolę i w razie zatargu z nimi Brygada Świętokrzyska zostałaby po prostu rozbrojona albo zniszczona. Te ostatnie kilka tygodni, kiedy Amerykanie już byli blisko, to również był czas, kiedy usiłowano porozumieć się z oddziałami amerykańskimi, a jednocześnie to był czas, kiedy ryzykując, trzeba było podjąć radykalne decyzje i opowiedzieć się przeciwko Niemcom – zaznacza Marek Maciągowski.
Dodaje, że marsz na Holiszów to była decyzja wystąpienia przeciwko Niemcom.
– Ta akcja została potem bardzo dobrze wykorzystana również w celu obrony dobrego imienia Brygady Świętokrzyskiej, kiedy o tym, jaka była postawa polskich żołnierzy świadczyły ocalone więźniarki. Było to na pewno bardzo dobrze przemyślane działanie dowódców Brygady Świętokrzyskiej – podkreśla Marek Maciągowski.
Rafał Nowak, dyrektor Wzgórza Zamkowego zaznacza, że Brygada Świętokrzyska tak naprawdę wyzwoliła część terenów późniejszej Czechosłowacji z rąk niemieckich, a ukoronowaniem tego właśnie było wyzwolenie obozu w Holiszowie. Obozu, który był przygotowany do zniszczenia.
– Gdyby nie akcja polskich żołnierzy z Narodowych Sił Zbrojnych z Brygady Świętokrzyskiej, to te kobiety na pewno nie doczekałyby wolności – przekonuje Rafał Nowak.
Leszek Bukowski z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej ocenia, że o jednej z największych akcji polskich żołnierzy wywodzących się z podziemia patriotycznego nie chcemy mówić lub nie chcemy pamiętać.
– Myślę, że wszystkie działania, jakie prowadzi Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej, czy Instytut Pamięci Narodowej mają właśnie tworzyć tą świadomość historyczną. To wydarzenie, czyli wyzwolenie obozu w Holiszowie, to była wielka sprawa i rzecz nie do przecenienia. Ani oddziały Armii Krajowej, czy Batalionów Chłopskich, czy inne, które były formacjami Polskiego Państwa Podziemnego, nie dokonały tego, co zrobiła Brygada Świętokrzyska – zaznacza historyk z IPN.
Leszek Bukowski podkreśla również, że wśród zarzutów, które są stawiane Brygadzie Świętokrzyskiej, zalicza się to, że nie przystąpiła ona do umowy scaleniowej z Armią Krajową.
– Jest to prawda, bo 7 marca 1944 roku Narodowe Siły Zbrojne scaliły się, podpisały dokument o scaleniu z Armią Krajową, natomiast Brygada Świętokrzyska nie zdecydowała się na to. Powinniśmy pamiętać o jednej rzeczy: mimo że nie doszło do scalenia z Armią Krajową, to jednak Brygada Świętokrzyska i jej dowództwo uznawało polski rząd na uchodźstwie – przekonuje Leszek Bukowski.
Dodaje, że powinniśmy również pamiętać o tym, że decyzja o wymarszu w kierunku na Czechy to także informacje, które w sposób kurierski były przekazywane do polskiego rządu na uchodźstwie, gdyż Brygada Świętokrzyska uznawała ten rząd.
– Jest rzeczą niezaprzeczalną, że Londyn o takich faktach był informowany – dodał.
Według Rafała Nowaka, fakt, że Narodowe Siły Zbrojne nie scaliły się w całości z Armią Krajową, wynikał z trzeźwej oceny działań Związku Radzieckiego.
– Jednym z powodów, dla którego NSZ nie w całości scalił się z Armią Krajową, był stosunek do Związku Radzieckiego. Narodowcy uważali, że traktowanie sojusznika naszych sojuszników jako naszego sojusznika jest niedopuszczalne. Byli pewni, że Rosjanie ich zamordują. Było to dla nich oczywiste i wiedzieli też, że podobnie stanie się z całym podziemiem niepodległościowym, które odwoływało się do tradycji drugiej Rzeczypospolitej. Taka ocena potencjalnych działań sowieckiej Rosji była bardzo trafna i doprowadziła do uratowania tych ludzi przed niechybną śmiercią – podkreśla Rafał Nowak.
W piątek w kolejnym odcinku naszego programu spróbujemy wyjaśnić, dlaczego czarna legenda NSZ i przemilczanie istnienia chociażby żołnierzy niezłomnych było na rękę komunistom.