Przez lata PRL budowana była czarna legenda Narodowych Sił Zbrojnych. Legenda przetrwała do dziś w środowiskach, które na słowo „narodowy” reagują agresją, polskość jest dla nich nienormalnością, a patriotyzm znakiem zacofania. W tym programie staramy się pokazać prawdziwy obraz Narodowych Sił Zbrojnych, a Brygady Świętokrzyskiej w szczególności.
Dzisiaj rozmawiamy o tym, dlaczego komunistyczna propaganda zarzucała Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ kolaborację z Niemcami. Tę tezę podtrzymują do dziś lewicujący historycy i media. Czy NSZ rzeczywiście współpracował z Niemcami, czy może podejmował taktyczną grę, żeby osiągnąć wcześniej założone cele?
Bogdan Eubich, żołnierz Brygady Świętokrzyskiej NSZ wspomina, że w ciągu swojego półrocznego pobytu w Brygadzie Świętokrzyskiej, w kompanii porucznika Bema, nie spotkał się z jakąkolwiek próbą współpracy, czy wzajemnego tolerowania się z oddziałami niemieckimi. Natomiast potyczki z hitlerowcami nie były rzadkim zjawiskiem.
– Takich starć z Niemcami było kilka. Wymienię zdarzenie, które miało miejsce w Hucie Drewnianej, w październiku lub listopadzie. Oddział niemiecki po prostu natknął się tam na nas w miejscu, w którym kwaterowaliśmy. Wywiązała się walka, Niemcy musieli uciekać, gdyż było nas więcej, zostawili nawet taką małą haubicę, jedynie raz z niej wystrzelili i uciekli – wspomina Bogdan Eubich.
– Narodowe Siły Zbrojne były nastawione, żeby chronić ludność przed Niemcami, dlatego w niektórych wypadkach, jeżeli było to nieuniknione, do starć dochodziło. NSZ było również nastawione na to, ażeby tę ludność chronić przed bandami komunistycznymi, które grasowały przede wszystkim po dworach i rabowały. Były to oddziały, które przygotowywały grunt pod przyjście Armii Czerwonej – dodaje żołnierz brygady Świętokrzyskiej NSZ.
Leszek Bukowski z Instytutu Pamięci Narodowej uważa, że zarzuty kolaboracji z Niemcami wzięły się stąd, że oddziały NSZ usiłowały przedostać się na zachód, ewakuując się przed komunistami nadchodzącymi ze Wschodu.
– Wszyscy wiedzieli, że Niemcy przegrają tę wojnę. Przyszedł kolejny okupant, Sowieci, którzy pod przykrywką walki o wolną Polskę, chcieli tylko pokonać Niemców i zaprowadzić swój porządek – mówi Leszek Bukowski. – Tak się też zresztą stało, przecież przez prawie 50 lat, Polska nie była podmiotowa, tylko przedmiotowa i wszystko co się tutaj działo, zależało po prostu od decyzji moskiewskich.
Historyk z kieleckiej delegatury IPN przyznaje, że do współpracy z Niemcami rzeczywiście doszło.
– Brygada Świętokrzyska musiała podjąć bardzo trudną decyzję, jaką było odejście na zachód, aby połączyć się z wojskami gen. Andersa. W konsekwencji brygada została włączona do amerykańskich sił okupacyjnych. Rzeczywiście dochodziło do tzw. taktycznych rozmów z poszczególnymi dowódcami Wehrmachtu, które stały się później zarzutem współpracy i kolaboracji z Niemcami. Jeszcze raz podkreślam, to były działania taktyczne. Narodowe Siły Zbrojne miały świadomość, że w momencie wkroczenia Sowietów, wszyscy zostaną wymordowani, tak się przecież działo. Nigdy jednak członkowie NSZ nie zdradzili Polski –podkreśla Leszek Bukowski.
Marek Maciągowski z Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej w Kielcach ocenia, że płk Antoni Szacki „Bohun” stanął przed bardzo dramatycznym wyborem – albo uratuje 1000 swoich żołnierzy, którzy nie mają co jeść, którzy mają wroga za plecami i są atakowani przez Niemców, albo zawrze z Niemcami porozumienie.
– Te [niemieckie] jednostki frontowe, które są duże, silne, mogą znieść brygadę w każdej chwili, bo to jest tylko 1000 żołnierzy. Być może uda się więc uzyskać zgodę na przejście dalej. Jaka była tego cena? Łatwo to oceniać z dzisiejszego punktu widzenia, ale spróbujmy się zastanowić, czy to była decyzja racjonalna? Było to na pewno trudne. „Bohun” pisze zresztą w swoich wspomnieniach jak trudne było to dla niego, dla jego żołnierzy i jak potem żołnierze reagowali na to, że muszą maszerować obok Niemców – zaznacza Marek Maciągowski.
– Niemcy mieli nadzieję na to, że brygada włączy się kiedyś do walki z Rosjanami. Żołnierze NSZ zostali za to zaprowiantowani, udzielono im opieki medycznej. Ale brygada nigdy nie włączyła się do wspólnej z Niemcami walki przeciwko Rosjanom. Powinniśmy o tym dyskutować, powinniśmy o tym rozmawiać. Nie powinniśmy udawać, że nic się nie stało, bo zarzut kolaboracji powstał już w czasie wojny w środowiskach Armii Krajowej u żołnierzy, którzy walczyli i którzy wiedzieli, że część poszła na zachód, nie podejmując walki z Niemcami. Był to bardzo poważny zarzut, nie możemy tej dyskusji teraz unikać, natomiast możemy próbować zrozumieć tamte decyzje, próbować sobie odpowiedzieć, czym była kolaboracja. To jest słowo bardzo obciążone w naszej historii, naszej tradycji. Tej kolaboracji, czyli działania celowego z zamiarem osiągnięcia jakichś korzyści, działania przeciwko komuś, przeciwko własnemu narodowi, tego zamiaru z pewnością nie było – przekonuje Marek Maciągowski.
Rafał Nowak, dyrektor Wzgórza Zamkowego przypomina, że brak kolaboracji z Niemcami potwierdza decyzja Amerykanów, którzy przyjęli w swoje szeregi żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej. Wpłynęły na to wcześniejsze działania brygady, doskonale znane Amerykanom.
– Wymienię tylko te najważniejsze: likwidacja niemieckiej ekspedycji karnej w Czarnocinie, likwidacja niemieckiej ekspedycji karnej pod Zabrodami, tu wspólnie z Armią Krajową, uwolnienie więźniów w Jędrzejowie, zdobycie transportu broni na szosie Włoszczowa – Przedbórz, walki pod Zagnańskiem i w Radoszycach – tutaj też wspólnie razem z Armią Krajową – wylicza Rafał Nowak.
– Finałem było uwolnienie więźniarek z obozu w Holiszowie, z rąk niemieckich i wzięcie do niewoli sztabu 23. Armii Niemieckiej, w tym kilku generałów. Jak można mówić o współpracy czy kolaboracji, kiedy za Narodowe Siły Zbrojne, za Brygadę Świętokrzyską zaświadczają ich działania? – pyta Rafał Nowak.
– Oczywiście, żeby przejść przez linię frontu, nikt tego nie neguje, doszło do porozumienia taktycznego, ale to było tylko porozumienie i mglista obietnica tego, że być może kiedyś włączą się do walki, ale te rozmowy miały na celu tylko i wyłącznie to, żeby uratować Brygadę Świętokrzyską przed Armią Czerwoną. To, że Amerykanie właśnie z członków Brygady Świętokrzyskiej stworzyli żandarmerię świadczy o tym, że nie znaleźli dowodów winy. Trzeba pamiętać, że w 1950 roku, we Francji toczył się proces „Bohuna” i na tym procesie na jego korzyść zeznawały Żydówki uwolnione z Holiszowa i inni świadkowie, którzy potwierdzali, że do żadnej współpracy pomiędzy Brygadą Świętokrzyską, a Niemcami nie doszło – przekonuje Rafał Nowak.
Jutro, w naszym programie powiemy o tym, w jaki sposób Brygada Świętokrzyska dokonała jednego z najbardziej bohaterskich czynów w swojej historii, czyli wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Holiszowie.