Warszawy, maluchy, polonezy, żuki, porsche, garbusy. Setki zabytkowych, starych samochodów i motocykli stanęło się na Rynku w Opatowie w ramach 6. Opatowskich Spotkań Pojazdów Dawnych.
Miłośnicy starych polskich i zagranicznych pojazdów podkreślają, że coraz rzadziej spotyka się takie sprzęty na drogach. Dlatego kupują je, niekiedy w bardzo kiepskim stanie i na własną rękę nadają drugie życie. Wojciech Pastuszko do Opatowa przyjechał czarnym citroenem.
– BL11, pojazd francuski, produkowany w latach 1937-1957. Mój to końcówka produkcji 1956 rok. Mnie citroeny zawsze się podobały, zwłaszcza w filmach. Ta sylwetka, błotniki, lampy i jak go spotkałem to mnie urzekł i kupiłem – wyjaśnia Wojciech Pastuszko. Dodaje, że w domu ma jeszcze dwa stare samochody w tym Warszawę. Jak wspomina, jego tata miał ten pojazd, stąd sentyment.
Zanim samochód Wojciecha Pastuszki zaczął prezentować się tak jak w filmach, przeszedł szereg prac. Dziś cieszy oko na zlotach.
U oglądających auta często wracały wspomnienia, szczególnie obok Fiatów 126p, czyli popularnych maluchów.
– Dzieci są zachwycone, chodzimy i opowiadam im o maluchu, jaki mieliśmy z mężem dawno temu – śmieje się jedna z uczestniczek dzisiejszego spotkania pojazdów dawnych. Z kolei dzieci uważają, że maluch to bardzo ładny polski samochód, który zadziwiająco potrafił pomieścić w sobie wiele bagażu.
Burmistrz Opatowa Grzegorz Gajewski mówi, że cieszy go coraz większa frekwencja na corocznych spotkaniach. Sam jest kolekcjonerem zabytkowych samochodów, bo to ratowanie starych aut od złomowania.
– Mam Wołgę z 1978 roku, niedawno kupiłem Mercedesa 123 z 1982 roku. Mam też dwa motocykle: WFM OSA z 1964 i motorower Simson z 1981 roku. To jest hobby, stara motoryzacja cieszy – mówi Grzegorz Gajewski.
Coroczna wystawa „samochodów z duszą” przyciąga coraz więcej zwiedzających. Organizatorem imprezy jest Stowarzyszenie Region Świętokrzyski.