W Kielcach najprawdopodobniej powstanie azyl dla rannych dzikich zwierząt. Jak mówi Karolina Siedlecka-Kowalczewska, lekarz weterynarii oraz inicjatorka przedsięwzięcia, obecnie w całym województwie działa tylko jeden taki ośrodek. Mieści się w Złotej niedaleko Pińczowa.
– Jeden, nieduży ośrodek na całe województwo to jest kropla w morzu potrzeb. W pierwszym półroczu trafiły do mnie 184 dzikie zwierzęta pod opiekę lub do leczenia. Najwięcej było ptaków, było trochę ssaków też, między innymi wiewiórki, jeże, sarny. Poza tym dwa egzotyczne żółwie oraz nasza krajowa ropucha szara – wymienia lekarz weterynarii.
Karolina Siedlecka-Kowalczewska specjalizuje się w leczeniu zwierząt nieudomowionych. Stara się, żeby jak najwięcej jej pacjentów wracało na wolność, ale nie wszystkie są w stanie przetrwać bez opieki człowieka. Nie ukrywa, że w domu już nie ma zbyt wiele miejsca dla nowych zwierząt, dlatego zależy jej na powstaniu azylu. Miejsce na stworzenie ośrodka udostępni Zespół Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parków Krajobrazowych. Otwarta zostaje kwestia finansowania placówki. Konieczne będzie między innymi zbudowanie wolier dla ptaków, zakup karmy i leków dla zwierząt. Inicjatorzy powołania azylu na razie nie mają na ten cel pieniędzy.
Dariusz Wiech z Zespołu Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parków Krajobrazowych zapewnia, że umiejscowienie ośrodka w Kielcach pozwoli uratować więcej zwierząt. Część osób, którzy znajdą rannego bociana, czy wiewiórkę nie ma czasu lub nie chce jechać kilkadziesiąt kilometrów do azylu w Złotej. Dariusz Wiech tłumaczy, że zaletą ośrodka w Kielcach byłyby też walory edukacyjne. Dzieci z miejscowych szkół miałyby okazję zobaczyć z bliska dzikie zwierzęta.
– Te zwierzęta, które byłyby u nas pełniłyby rolę ambasadorów przyrody. W szkole dzieci mogą się nauczyć na przykład, że wiewiórka ma 4 lub 5 palców, ale nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z przedstawicielem tego gatunku – zapewnia Dariusz Wiech.
Do niedawna w Ostrowie pod Chęcinami funkcjonował Ptasi Azyl, prowadzony przez doktora Janusza Wróblewskiego. Ale w tym roku zakończył działalność, a zwierzęta przewieziono do Złotej.