Kominiarze przynoszą szczęście – tak mówi dawny przesąd, a przesądni przypominają, aby zawsze, gdy ich zobaczymy łapać się za guzik. Ta wróżba nie zadziałała w Skarżysku-Kamiennej?
17 lutego 2015 roku 18-letnia Ola wróciła z Warszawy. W stolicy chciała wybrać uczelnię, na której zdobędzie wykształcenie. Jej mamy – Moniki nie było w domu, gdy nastolatka po podróży poszła się kąpać.
– Tego dnia miałam kontrolę w poprzedniej pracy i nie mogłam odebrać telefonu. Po którymś razie odebrałam połączenie od syna. Słowa „Mamo! Ola nie oddycha” zostaną w mojej głowie już do końca życia. Nie wiem ile razy uderzyłam głową o drzwi. Nie wiem jak znalazłam się taksówką w domu. Nie chce pamiętać tego dnia. Chcę ją pamiętać żywą – mówi we łzach mama dziewczyny.
Podczas kąpieli nastolatka zatruła się tlenkiem węgla. Akcja reanimacyjna trwała bardzo długo – wspomina przyjaciółka pani Moniki.
– Zadzwoniła do mnie Monika i powiedziała, że otrzymała telefon, iż coś się Oli stało. Poszłam do ich mieszkania. W łazience byli ratownicy medyczni. Za chwilę wyciągnęli Olę z wanny i położyli ją w korytarzu. Ratownicy przystąpili do reanimacji. Jeden z nich powiedział, żebym otworzyła okna w pokoju i kuchni, ponieważ to prawdopodobnie tlenek węgla – wspomina kobieta. Pomimo starań medyków, życia dziewczyny nie udało się uratować.
Po jej śmierci sprawą zajęła się prokuratura w Skarżysku – Kamiennej. Śledztwo jednak po jakimś czasie umorzono. Mam Oli nie chciała się z tym pogodzić.
– Otrzymuję listy i telefony od ludzi z całej Polski, którzy mają podobne problemy do moich. Przez pewien czas też byłam ze wszystkim sama. Pomagał mi tylko mój prawnik. To się zmieniło po zainteresowaniu sprawą Mariusza Goska z Solidarnej Polski – wspomina pani Monika.
Wspólnie złożyli skargę na decyzję prokuratury i sąd zlecił ponowne zbadanie sprawy. Wówczas postępowanie przejęła Prokuratura Rejonowa Kielce-Zachód, która ostatecznie doprowadziła do postawienia przed sądem dwóch kominiarzy. Obydwaj odpowiadają za nieprawidłowe wykonanie przeglądu instalacji wentylacyjnej w bloku, w którym doszło do tragedii. Śledczy twierdzą, że to przez ich zaniechania, podczas kąpieli zmarła 18-letnia Ola.
Władysław Biskup, pełnomocnik rodziny uważa, że ten proces powinien być przełomowy. Dzięki niemu muszą być zmienione wszystkie systemy kontroli, zarówno przez kominiarzy, jak i podmioty, które zarządzają budynkami mieszkalnymi – mówi mecenas.
Prawnik dodaje, że w jego opinii, aktem oskarżenia powinny zostać objęte także osoby z zarządu spółdzielni mieszkaniowej.
– Jesteśmy przekonani, że postępowanie procesowe pozwoli ustalić wszystkie okoliczności tej sprawy – dodaje.
Pani Monika nie potrafi pogodzić się ze śmiercią córki. Zawsze, gdy odblokowuje telefon na tapecie pojawia się zdjęcie uśmiechniętej blondynki.
– Siły dodaje mi tylko to, że szukam sprawiedliwości. To mnie chyba napędza, żeby codziennie rano wstawać po rocznym załamaniu i depresji. To jest nie do opisania, co czuje mama, której umiera dziecko – dodaje.
Pani Monika przyznaje, że w takich chwilach niezbędna jest pomoc najbliższych, w tym syna, współpracowników i szefów firmy, w której pracuje.
– Kiedyś zabraknie mi sił. To właśnie na Olę liczyłam, że ona na stare lata mi pomoże, a teraz jeżdżę na cmentarz i traktuję jej grób jak kawałek mieszkania. Nigdy nie kupię jej wymarzonej kawalerki. Nigdy nie da mi wnuków – mówi przez łzy pani Monika.
Jak dodaje, kuriozalnym jest to, że do tego nieszczęścia doszło w mieszkaniu, które jako jedyne w całym bloku miało zainstalowane nawiewniki w oknach i gdzie kilka dni wcześniej była przeprowadzona kontrola kominiarska.
– Można było powiedzieć, że czuliśmy się bezpiecznie. Do tragedii nie doszło z powodu niesprawności piecyka, czy innych urządzeń gazowych, a z powodu tzw. cofki spalin – dodaje.
Kominiarze czekają na wyrok. Kolejna rozprawa w ich procesie odbędzie się 5 listopada.