Rada miasta nie zgodziła się na odebranie obsługi prac dotyczących gospodarki komunalnej w Kielcach Rejonowemu Przedsiębiorstwu Zieleni i Usług Komunalnych. Projekt uchwały zakładający rozpisywanie przetargów na te usługi wnieśli radni klubu „Bezpartyjni i Niezależni”. Ten sam klub, po trzygodzinnej dyskusji zdecydował się zdjąć punkt z porządku obrad. Propozycja spotkała się z bardzo dużą krytyką zarówno ze strony radnych Prawa i Sprawiedliwości, jak i Koalicji Obywatelskiej.
Maciej Bursztein, autor uchwały stwierdził, że miasto powinno szukać najlepszych firm, które będą oferować najlepszą jakość za najniższe ceny. W jego ocenie takiej oferty nie proponuje miejska spółka Rejonowe Przedsiębiorstwo Zieleni i Usług Komunalnych. Radny zarzucał, że spółka nie dysponuje cennikami usług, a miasto płaci za zlecane zadania większą kwotę, niż mogłoby to być w przypadku firm prywatnych.
– Ciężko znaleźć osobę, która pozytywnie wypowiadałaby się o utrzymaniu zieleni w Kielcach – mówił radny i dodawał, że ich propozycja mogłaby przynieść oszczędności w nawet w wysokości 20 procent.
W podobnym tonie wypowiadał się także przewodniczący kieleckiej rady miasta, Kamil Suchański, który stwierdził, że spółka powinna zmierzyć się z rynkiem.
Zdaniem Agaty Wojdy z KO, zmiany są jednak zbyt daleko idące. Radna oceniła, że w niektórych obszarach dostrzega mankamenty w działaniu spółki, jednak zmiany w niebezpieczny sposób ingerują w funkcjonowanie RPZiUK.
Anna Kibortt z nowego klubu „Projekt Wspólne Kielce” stwierdziła, że decyzja o zmianie funkcjonowania RPZiUK byłaby wylaniem dziecka z kąpielą. Jej zdaniem, radnym brakuje danych dotyczących tego, jakie konsekwencje przyniesie zmiana.
Jarosław Karyś, szef klubu PiS mówił, że podjęcie uchwały będzie co najmniej pochopne. Zaznaczał, że radnym brakuje analiz i podstaw do stwierdzenia, że Rejonowe Przedsiębiorstwo Zieleni i Usług Komunalnych źle wywiązuje się ze swoich działań. Stwierdził jednocześnie, że działania radnych mogłyby doprowadzić do zachwiania stabilności finansowej spółki, w której miasto ma 100 procent udziałów.
Spółki bronił także jej prezes Michał Miszczyk. Jak mówił, autorzy uchwały próbują wprowadzić opinię publiczną w błąd, mówiąc między innymi, że firma wycenia swoje usługi na większe kwoty, niż w przypadku firm prywatnych, a radni nie dysponują twardymi danymi, bo o nie nie wystąpili. Dodawał, że każde zadanie jest w sposób szczegółowy opisywane i protokołowane.
– Nie jest prawdą również to, że jeżeli spółka zrobi coś źle, to miasto musi wydać na to dodatkowe pieniądze. Umowa zobowiązuje nas do tego, aby corocznie przeprowadzić audyty w spółce. Zanim spróbujecie podejmować decyzje złe dla miasta i spółki, zapoznajcie się z rzetelnymi danymi – apelował do radnych.
Ostatecznie po długiej dyskusji, kilku przerwach i rozmowach kuluarowych, wnioskodawcy zdecydowali się zdjąć uchwałę z porządku obrad.