Sześć premier i przygotowanie siódmej oraz 202 przedstawienia, które obejrzało łącznie ponad 40 tysięcy widzów. Tak w liczbach wygląda sezon artystyczny 2018/2019 w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach. Na kieleckiej scenie dramatycznej trwa wakacyjna przerwa, wiec dobry czas na podsumowanie tego, co się na niej wydarzyło w ostatnich miesiącach.
Miniony sezon był wyjątkowy, bo upłynął pod znakiem jubileuszu 140-lecia istnienia kieleckiej sceny, jednej z najstarszych w Polsce. Jak podkreśla Paulina Drozdowska, specjalista do spraw marketingu i PR Teatru imienia Stefana Żeromskiego, organizacja tego święta była dużym wyzwaniem.
– To były dwudniowe obchody. Gościliśmy wiele osób związanych z teatrem, miłośników kieleckiej sceny. Takim punktem centralnym, oprócz dyskusji na temat teatru wczoraj, dziś i jutro, była premiera „Widnokręgu” w reżyserii Michała Kotańskiego, na podstawie powieści Wiesława Myśliwskiego, zaadaptowanej na scenę przez Radosława Paczochę. Autor powieści gościł na premierze. Warto dodać, że w spektaklu wystąpili wszyscy aktorzy związani z naszym teatrem – podkreśla Paulina Drozdowska.
Jak mówił Michał Kotański, dyrektor kieleckiego teatru, repertuar był tak ułożony, że widz o każdej wrażliwości mógł znaleźć coś dla siebie. Co ważniejsze, kielecka publiczność pokazała, że jest otwarta na różne propozycje, także te nowatorskie.
– Widzimy, że widzowie przychodzą na każdy rodzaj tego teatru, który im proponujemy. I na farsę, co jest oczywiste, ale też na ambitniejsze rzeczy, takie jak „Widnokrąg”. Dla mnie takim dużym, pozytywnym zaskoczeniem jest „Prawie równo”, który był w jakiejś mierze eksperymentem, bo zaprosiliśmy kogoś z innej kultury teatralnej. Tekst współczesny, ale nie wiedzieliśmy, jak widownia go przyjmie, a przyjęła bardzo dobrze. Cieszę się, że udało się zaprosić debiutantów, takich, jak Franek Szumiński, który wyreżyserował dramat klasyczny – „Dziką kaczkę”. Cieszę się z koprodukcji z Nowym Teatrem, czego efektem była „Psychoza”, ale cieszę się, że udało się zrobić taki spektakl, jak „Bem! Powrót człowieka – armaty”, który jest i musicalem, i kabaretem, i zabawnym, ciekawym komentarzem do współczesności – wymieniał dyrektor Michał Kotański.
Oczywiście serca widzów skradła farsa – „Szalone nożyczki”, na którą bilety trzeba było kupować z dużym wyprzedzeniem. Jak przyznaje Paulina Drozdowska, był to frekwencyjny hit.
– Długo oczekiwana komedia, która nie tylko u nas cieszy się takim zainteresowaniem, bo jest wpisana na listę rekordów Guinessa. Myślę, że źródła tego powodzenia można upatrywać w części drugiej komedii, nietypowym zakończeniu, kiedy to widzowie mogą się wcielić w rolę detektywa i spróbować wytypować winnego. To publiczność wpływa na to, jak spektakl się zakończy, wchodzi w interakcję z aktorami. Poza tym jest to również dobrze zagrana komedia, okazja do zabawy na dobrym poziomie – wyjaśnia.
Paulina Drozdowska dodaje jednak, że frekwencja w ubiegłym sezonie była dobra.
– Nie możemy narzekać na frekwencję w kieleckim teatrze. Tych widzów rocznie jest ponad 40 tysięcy i ta liczba utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie. Zazwyczaj gramy przy pełnej widowni. To jest ogromny, choć też nie taki oczywisty sukces, i twórcy którzy do nas przyjeżdżają pracować u nas, są tym zaskoczeni i zachwyceni, że w Kielcach jest tak dobrze, jeśli chodzi o publiczność – zauważa.
W minionym sezonie po raz pierwszy z kieleckimi aktorami pracował reżyser z zagranicy. Dla samych artystów było to udane doświadczenie, które jak zdradza Paulina Drozdowska, będzie powtórzone.
– Gościliśmy Unę Thorleifsdottir z Islandii. To było pierwsze takie doświadczenie dla naszych aktorów, kiedy przygotowywali spektakl pod okiem reżysera, który nie jest Polakiem. Cieszyli się z tego wyzwania. Okazuje się, że teatr jest taką formą uniwersalną. Oczywiście językiem porozumienia był angielski, ale dużo też zależało od innych czynników. Obie strony: i twórcy i aktorzy przyznali, że to zadanie okazało się mniej trudne, niż to zakładali na początku, a to dobrze, bo to nie koniec tego typu doświadczeń – w przyszłym sezonie spodziewamy się Dana Jemmetta. To jest pierwszy Brytyjczyk, który miał zaszczyt reżyserować w Comédie-Française, specjalista od Szekspira, od Teatru Elżbietańskiego. W przyszłym sezonie, w czerwcu przygotuje spektakl z naszymi aktorami – zdradza.
W nowym sezonie znów na kieleckiej scenie zaprezentują się teatry z kraju i zagranicy. Odbędzie się druga edycja Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego.
– Chodzi o to, by wymieniać doświadczenia z innymi teatrami, żeby prowadzić z nimi dialog, otwierać umysł, wyobraźnię. Pamiętajmy też, że często jest to też poruszanie ważkich problemów społecznych, które dotykają nas wszystkich – mówi Paulina Drozdowska.
Nowy sezon ma być, według założeń, ostatnim w kamienicy przy ulicy Sienkiewicza w Kielcach przed rozpoczęciem jej remontu. Teatr uzyskał dofinansowanie na remont i przebudowę siedziby w łącznej kwocie 20 milionów złotych z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Świętokrzyskiego. Całkowity koszt inwestycji szacuje się na ponad 80 milionów złotych.
Datę pierwszej premiery w nowym sezonie zaplanowano na 7 września. Wtedy kielecka publiczność zobaczy „Hańbę” w reżyserii Macieja Podstawnego. Spektakl powstał w oparciu o powieść o tym samym tytule. Będzie to premiera kielecka tego przedstawienia, które już ujrzało światło dzienne pod koniec czerwca, na Festiwalu Malta w Poznaniu.
A pierwszy po wakacyjnej przerwie spektakl zaplanowano na 24 sierpnia. Będą to hitowe „Szalone nożyczki”. Pod koniec sierpnia będzie można też zobaczyć wznowienie „Jak wam się podoba” Williama Szekspira w reżyserii Mai Kleczewskiej.