Sytuacja finansowa opatowskiego szpitala jest obecnie dobra, na bieżąco opłacane są wszelkie rachunki, zachowana jest płynność finansowa. Po przejęciu lecznicy powiat dokapitalizował szpital, aby mógł na co dzień funkcjonować.
Jak informuje Artur Kubas, prezes Szpitala św. Leona w Opatowie, obecna sytuacja jednak nie pozwala na rozwój szpitala. To, co zrobiło starostwo było ważne i sprawiło, że placówka nie upadła, ale w dalszym ciągu należy pracować nad tym, aby szpital się rozwijał, o co nie dbano w poprzednich latach. Artur Kubas jest zdania, że poprzednie lata zarządzania szpitalem mogły w konsekwencji doprowadzić do jego likwidacji.
Nowa dyrekcja chce realizować w szpitalu program „TOP 5”, dzięki któremu lecznica podniesie jakość świadczonych usług zdrowotnych. Jak podkreśla Artur Kubas, jedną z największych bolączek jest brak kadry medycznej, w tym lekarzy. Jak informuje Artur Kubas, w miesiącach wakacyjnych powinni zostać zatrudnieni pierwsi nowi lekarze.
– Mamy przygotowaną listę potencjalnych lekarzy, którzy kiedyś tu pracowali, ale są też zaproponowani przez naszych pracowników. Szukamy medyków przez nasze osobiste kontakty. Kilkunastu lekarzy było już na wstępnych rozmowach, teraz ustalamy szczegóły współpracy – informuje Artur Kubas.
Dyrektor ds. lecznictwa Irena Liszka podkreśla, że lekarze dzisiaj często pracują w oparciu o umowy kontraktowe, które pozwalają na świadczenie usług w kilku miejscach. Opatowski szpital potrzebuje lekarzy związanych z tym miejscem.
– To zmniejsza kolejki i można dostać się do specjalisty, ale to nie daje nam bazy i przywiązania do miejsca, a kontakt z pacjentem jest bardziej proceduralny, nie ma tego przywiązania, a o to będziemy walczyć – mówi Irena Liszka.
Innym punktem „TOP 5” jest również rozszerzenie świadczonych usług, ponieważ szpital ma zawężone kontrakty. Do tego konieczny jest zakup nowego sprzętu. Jak informowaliśmy, premier Beata Szydło w czasie swojej wizyty w Opatowie miała obiecać pomoc w pozyskaniu kilku milionów z rezerwy budżetowej na doposażenie lecznicy. Artur Kubas podkreśla istotę tego kroku. Bez niego szpital nie ruszy.
– Sprzęt jest w dużej mierze przestarzały. To, co mamy obecnie to zakupy w latach 2010-2012. Zarówno aparaty do USG i tomograf wykonują swoje funkcje, ale nie zapewniają pełnego wachlarzu usług, który można wykonać na nowoczesnym sprzęcie – informuje Artur Kubas.
Jak dodaje Artur Kubas, szpital mógłby leczyć ok. 200 pacjentów, jednak decyzje poprzedniego prywatnego zarządcy, doprowadziły do tego, że połowa łóżek stoi w magazynach. Z kolei z trzech sal operacyjnych używana jest tylko jedna. Innym punktem pięciopunktowego programu jest także poszerzenie kadry zajmującej się szeroko pojętą diagnostyką.