Grażyna Brodzińska – Pierwsza Dama Polskiej Sceny Muzycznej była jedną z gwiazd XXV Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego imienia Krystyny Jamroz w Busku-Zdroju. Artystka wystąpiła w sobotę w przedstawieniu, do którego zaprosiła wykonawców młodego pokolenia, a w niedzielę była gościem w kawiarence festiwalowej.
Jak zawsze na spotkaniu z Grażyną Brodzińską, kawiarenka pękała w szwach. Przybyły osoby, które są zafascynowane nie tylko talentem, ale i osobowością artystki. A sama Grażyna Brodzińska przyznała, że lubi przyjeżdżać do Buska i nie liczy już, ile razy tutaj gościła.
– Wiele razy byłam na festiwalu i bardzo się cieszę, że jestem zapraszana. Z wielką radością przyjadę, jeśli tylko ponownie zostanę zaproszona, bo tu jest cudowna atmosfera, zwłaszcza w tym okresie festiwalowym. I ile razy byłam w Busku-Zdroju, zawsze świeciło słońce, tak jak teraz. Cudowna publiczność zawsze na wszystkich koncertach, więc czegóż chcieć więcej – żartowała.
Wyjaśniła, że często bywa na ziemi świętokrzyskiej, korzystając z dobrodziejstw natury i smaków gospodarstw agroturystycznych.
– Mamy ciszę, śpiew ptaków i nie muszę się starać, jaką sukienkę założyć – śmiała się.
W czasie spotkania artystka żartowała, że lubi zaskakiwać i to nie tylko sukniami, choć te zawsze interesują zwłaszcza damską część widowni. Zdradziła, że już niebawem zobaczymy ją w serialu telewizyjnym, ale nie będzie grała samej siebie. W „Barwach szczęścia” wcieli się w nauczycielkę gry na fortepianie.
– Bardzo mi się ta rola podoba. Mamy już nakręconych dziewięć odcinków, ale od razu zapowiedziałam, że nie będę serialową artystką, bo nie mam czasu. Nie będę starzeć się na ekranie – wyjaśniła.
Przyznała, że zawsze marzyła o zagraniu w filmie. Nawet przed laty wzięła udział w castingu do roli Zuli Pogorzelskiej w jednej z produkcji.
– Wydawało mi się, że się idealnie nadaję, bo była mi bliska pod wieloma względami, również jeśli chodzi o wygląd – wspominała. Jednak reżyser, Janusz Rzeszewski wybrał wówczas inną aktorkę, za co po latach ją przeprosił. Po tej przygodzie już więcej nie ubiegała się o żadną rolę.
Publiczności zgromadzonej w kawiarence zdradziła, że przed występem zawsze ma tremę.
– Właściwie coraz większą. To jest odpowiedzialność za to co robię, bo wiem, że państwo oczekują tego co najlepsze – tłumaczyła.
– Zawsze staram się, żeby poziom koncertów był bardzo wysoki, dlatego kiedy podczas wczorajszego koncertu pomyliłam się w jednej piosence, przyznałam się do tego i zaczęłam śpiewać od początku, bo państwu to się należało. Po za tym, dzięki temu przekonaliście się, że wszystko jest na żywo, nie ma żadnego playbacku.
Pytana o suknie wyjaśniła, że ma ich dużo, ale nie wie ile. Nie wyrzuca ich. Zbiera i wciąż do nich wraca. Na koncercie w Busku miała czarną kreację, która była jej pierwszą suknią wieczorową!
Poruszanych tematów było wiele. Grażyna Brodzińska chętnie rozmawiała, a po spotkaniu pozowała do zdjęć i rozdawała autografy. Chętnych nie brakowało.
Niestety to już jedno z ostatnich festiwalowych wydarzeń. XXV Międzynarodowy Festiwalu imienia Krystyny Jamroz powoli dobiega końca. Zwieńczeniem jubileuszowej edycji tego wydarzenia będzie gala operowa z Małgorzatą Walewską i Joanną Woś. Początek o godzinie 20. Polskie Radio Kielce będzie relacjonowało pierwszą część tego koncertu.