Światowej sławy sopranistka, występująca na największych scenach operowych, ale też skromna osoba, która, jak sama mówi, cieszy się z tego, co ma. Małgorzata Walewska spotkała się w piątek z publicznością w kawiarence festiwalowej pensjonatu Sanato w Busku-Zdroju.
Małgorzata Walewska zadebiutowała na buskiej scenie, podczas siódmej edycji Festiwalu imienia Krystyny Jamroz. Razem z Arturem Jaroniem, dyrektorem artystycznym festiwalu wspominali, że występ nie odbyłby się z powodu zapalenia tchawicy śpiewaczki. A jednak, z pomocą lekarzy, koncert doszedł do skutku.
Od tego czasu, często bywa w Busku, choć jak sama przyznaje, pojawia się tu na chwilę. Zapytana z czym jej się to miasto kojarzy, wymienia:
– Krystyna Jamroz oczywiście i Bogusław Kaczyński, który był związany z tym miejscem oraz oczywiście siarka. Do tej pory przyjeżdżałam tu tylko z powodu występów, a przy tej okazji też starałam się podreperować swoje zdrowie. Zazwyczaj były to krótkie wizyty, bo miałam bardzo mało czasu, goniły mnie kolejne występy, natomiast zawsze moja mama tutaj dłużej zostaje. Natomiast myślę, że teraz będę się tak starała planować swój czas, żeby zostać dłużej – zdradziła.
Spotkanie poprowadził Artur Jaroń. W ten sposób publiczność mogła wraz z opowieścią Małgorzaty Walewskiej odbyć podróż po największych scenach operowych świata, na których śpiewaczka występowała razem z najznamienitszymi artystami operowymi, wśród których byli między innymi Luciano Pavarotti, czy Jose Cura.
Małgorzata Walewska przyznała, że jednak najbardziej lubi wracać do Teatru Wielkiego Opery Narodowej – miejsca jej debiutu.
– Tu jest mój dom, tu się czuję najlepiej. W Busku też jest fajnie. Należę do osób, które się cieszą z tego, co mają – dodała.
Wspominała swoje początki. Mówiła, że miłość do opery zawdzięcza mamie, która ją zaprosiła do tego świata, choć zaznaczyła, że nikt z jej bliskich nie miał wykształcenia muzycznego.
– Ja marzyłam tylko o tym, żeby śpiewać i to marzenie dość szybko się spełniło i spełnia się do tej pory – przyznała.
Nie spoczywa na laurach.
– Zawód artysty nie jest dany raz na zawsze. Musimy się cały czas rozwijać – powiedziała.
A skoro o rozwoju mowa, ma w planach napisanie doktoratu. Głośno zadeklarowała, że musi się wreszcie za niego wziąć.
Maestra zaczęła się też zajmować działalnością pedagogiczną. Podzieliła się swoimi przemyśleniami z tym związanymi.
– Zastanawiałam się, czy ja będę zazdrosna o sukcesy moich uczniów. Ale tak nie mam. Traktuję sukces moich uczniów, jako mój, jako źródło mojej osobistej radości. Czerpiemy z tych młodych, oni mają dużo energii - żartowała.
Buskiej publiczności opowiedziała o Międzynarodowym Festiwalu i Konkursie Sztuki Wokalnej imienia Ady Sari, którego jest dyrektorem, oraz o swoich planach na przyszłość. Wśród nich znalazły się między innymi: krótki odpoczynek, udział w nagraniach kolejnych płyt z jej udziałem. Zasiądzie też w jury jesiennej edycji programu „Twoja twarz brzmi znajomo”.
Małgorzata Walewska po spotkaniu w kawiarence festiwalowej nie opuściła Buska-Zdroju. W niedzielę będzie gwiazdą Finałowej Gali Operowej. Koncert ten rozpocznie się o godzinie 20.00 i będzie też transmitowany na antenie Polskiego Radia Kielce.