Choć sezon wakacyjny jeszcze się na dobre nie rozpoczął, to w całym kraju dochodzi do coraz większej liczby wypadków na kąpieliskach i w niestrzeżonych akwenach. Od kwietnia tego roku, śmierć nad wodą poniosło już 100 osób, z czego prawie połowa – tylko w czerwcu.
Jak mówi Piotr Molasy ze Świętokrzyskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Kielcach, głównym powodem wypadków nad wodą jest brawura i przecenianie swoich umiejętności pływackich, często podsycane przez alkohol i inne używki.
– Często na zalewach widzimy, jak plażowicze zamiast trzymać się brzegów postanawiają przepływać cały zbiornik wzdłuż. Tego typu zachowanie jest nierozsądne z dwóch powodów: po pierwsze już po kilkunastu metrach taka osoba staje się prawie niewidoczna, a po drugie, nawet gdy ratownicy widzą, że trzeba jej pomóc, to najpierw trzeba do niej dopłynąć, a to wydłuża czas potrzebny na udzielenie pomocy – tłumaczy ratownik.
Ratownicy zwracają przede wszystkim uwagę na odpowiednie przygotowanie się do pobytu nad wodą. Jak mówią, wielu plażowiczów ma rażące braki w technice pływackiej, które można byłoby uzupełnić wizytą na basenach, gdzie prowadzone są kursy doszkalające. Z tych jednak mało kto korzysta. Dodatkowo wiele osób, które pożyczają sprzęt, pływający wstydzi się zakładać kamizelki ratunkowe.
– Spotykamy się z opiniami, że turyści korzystający ze skuterów wodnych rezygnują z kapoka, ponieważ krzywo się opalą, co pokazuje, jakie priorytety ma wielu odwiedzających zalewy – mówi Piotr Molasy.
Dodaje, że bardzo często dużo większą wiedzę na temat zachowania nad wodą i postępowania w trakcie wypadku wykazują dzieci.
– Dzieci zaczynają pouczać rodziców, jak powinni postępować nad wodą, co jest dobre, ponieważ rodzic będzie bardziej skory do posłuchania własnego dziecka, niż obcego, nawet jeśli ten obcy jest ratownikiem wodnym – podkreśla.
W ubiegłym roku, w Polsce utopiło się 545 osób.