Wbrew zapowiedziom, nie doszło do blokady ulicy Ściegiennego w Kielcach. Dwugodzinny protest w tym miejscu zapowiadali pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej. Aneta Rączkiewicz, koordynator akcji tłumaczy, że protestujący zdecydowali, że nie będą utrudniać życia kierowcom.
– Zamiast blokować ulicę, co jakiś czas przechodzimy po pasach. Mamy transparenty, w których wyjaśniamy, dlaczego protestujemy. Rozdajemy też ulotki – tłumaczy Aneta Rączkiewicz.
Pracownicy inspekcji weterynaryjnych w całej Polsce domagają się podwyżek. Jak mówi Jerzy Młodzikowski z Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej w Starachowicach, bardzo niskie płace sprawiły, że coraz mniej ludzi chce pracować.
– Niedługo nie będzie komu sprawdzać, czy żywność jest bezpieczna – twierdzi Jerzy Młodzikowski.
– Afrykański pomór świń jest w natarciu, a ludzi nie ma, pieniędzy nie ma, nie mamy kim z tą chorobą walczyć. Zarobki mamy na poziomie 2 tysięcy złotych na rękę. Musi pracować coraz więcej osób w wieku emerytalnym, które wkrótce odejdą na dobre, a młodzi uciekają. Trudno się dziwić, za te pieniądze bardzo trudno utrzymać rodzinę – mówi Jerzy Młodzikowski.
Dodaje, że protest nie ma charakteru politycznego.
– Za poprzedniego rządu było podobnie. Inspekcja jest niedofinansowana od ponad 10 lat – twierdzi protestujący.
Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej chcą, by Jan Krzysztof Ardanowski minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi przekazał dodatkowe 40 milionów złotych inspekcji weterynaryjnej. Protesty w formie spacerów po przejściach dla pieszych mają miejsce w całej Polsce.