Przy ulicy Kusocińskiego w Kielcach może powstać spalarnia martwych zwierząt. Prywatny inwestor chce wydzierżawić od miasta działkę, na której planuje postawiać krematorium.
To już kolejne podejście do realizacji takiej inwestycji. W poprzednich latach pomysł był kilkukrotnie forsowany jednak, w związku między innymi z protestami mieszkańców do dzierżawy nigdy nie doszło. Teraz zanim uchwała trafi pod obrady kieleckich radnych poprzedzą ją konsultacje społeczne.
Joanna Winiarska, wiceprzewodnicząca kieleckiej rady miasta przekonuje, że inwestycja jest potrzebna i podejmie się organizacji rozmów z mieszkańcami.
– Uważam, że tego typu inwestycja powinna powstać. Duży plus, że zanim pojawiła się jakaś uchwała, inwestor przyszedł porozmawiał z nami. Będę się starała się zorganizować spotkanie z mieszańcami i inwestorem, aby rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące powstania spopielani – zapowiedziała Joanna Winiarska.
Grzegorz Kisiel, który ubiega się o dzierżawę podkreśla, ze spopielania nie będzie uciążliwa dla mieszkańców. Dodaje, że forma dzierżawy jest bezpieczna dla miasta, ponieważ umowa w każdej chwili może zostać wypowiedziana.
– Wyobrażenie ludzi jest takie, że to będzie jak fabryka: wielki komin czarny dym i smród. Ta inwestycja nie oddziałuje poza teren nieruchomości. To bardzo nowoczesny piec, który składa się z dwóch komór. W pierwszej prowadzone jest spalanie, a w drugiej dopalanie tak aby nic z tego pieca nie wyleciało na zewnątrz. Wszystko jest sterowane komputerowo i odbywa się w temperaturze 850 stopni – informuje Grzegorz Kisiel.
Inwestor zapewnia także, że popiół jest utylizowany. Zostaje do 10 procent popiołu. Zazwyczaj ludzie chcą sobie go wziąć. W innych przypadkach nie ma problemu ze zbytem resztek ponieważ popiół zawiera bardzo dużo fosforanu. Są firmy, które odpłatnie to odbierają – dodaje inwestor.
Według szacunków w Kielcach żyje około 60 tysięcy zwierząt domowych. Zgodnie z prawem grzebanie zwierzęcia na własną rękę, nawet w przydomowym ogródku jest niedozwolone. Na kogoś, kto zanieczyści padliną grunt może zostać nałożony mandat w wysokości nawet 500 złotych.