Radni komisji finansów kieleckiej rady miasta nie zgodzili się na wprowadzenie podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej. Komisja negatywnie zaopiniowała projekt uchwały zakładający zmianę opłat, a obradom towarzyszyło sporo emocji.
Urzędnicy podkreślali, że utrzymanie komunikacji kosztuje coraz więcej, a przychody z biletów maleją. Z kolei radni zarzucali im brak odpowiednich wyliczeń oraz to, że podwyżki jeszcze bardziej zniechęcą mieszkańców do jazdy miejskimi autobusami.
Barbara Damian, zastępca dyrektora Zarządu Transportu Miejskiego w Kielcach przypomniała, że według planu bilet normalny miałby zdrożeć z 3 złotych do 3 złotych 40 groszy, a ulgowy z 1,50 do 1,70 złotych. Droższe będą też bilety za przejazdy w strefie aglomeracyjnej, czyli na liniach podmiejskich. Przejazd normalny będzie kosztował 3,60 groszy, a ulgowy 1,80 złotych. Tańsze, w przeliczeniu na liczbę przejechanych przystanków, będą natomiast bilety okresowe i semestralne. Barbara Damian przekonywała, że podwyżki cen biletów mają zachęcić do korzystania z biletów okresowych.
– Biletami okresowymi chcemy związać pasażerów z komunikacją zbiorową – mówiła dyrektor ZTM.
– W roku 2019 wydatki na komunikację wynoszą ponad 83 miliony złotych, a udział ze sprzedaży biletów to 33 miliony. Miasto musi dopłacić 50 milionów złotych. Spodziewamy się, że dodatkowy przychód z tej podwyżki biletów, to około 4 miliony złotych – dodała.
W podobnym tonie wypowiadał się także Kamil Suchański, przewodniczący kieleckiej rady miasta oraz Jarosław Karyś, szef klubu PiS, który stwierdził, że nie można podejmować tak istotnych zmian dla mieszkańców i budżetu miasta bez odpowiedniej analizy. Jarosław Karyś zaznaczył, że nie jest pewne czy podwyżki faktycznie przyniosą jakiekolwiek oszczędności.
Jednak zdaniem radnych ten bilans może być zupełnie inny i w efekcie zamiast zatrzymać pasażerów, kolejni będą rezygnować z komunikacji miejskiej.
Marcin Stępniewski, radny PiS uważa, że podwyżka cen biletów byłaby niekonsekwencją. W podobnym tonie wypowiadał się także Kamil Suchański przewodniczący kieleckiej rady miasta.
Z kolei radna Anna Kibortt dopytywała, dlaczego miasto nie zdecydowało się na wprowadzenie biletów na przykład 20-minutowych.
– Odbyłam dużo rozmów po pierwszych informacjach po podwyżkach. Czemu w Kielcach nie możemy wprowadzić biletów 20-minutowych. Przeprowadziliśmy marszrutyzację. Skłaniamy mieszkańców do przesiadek, powinniśmy im dać także możliwość korzystania z tańszych biletów – mówiła.
– Korzystając z biletu okresowego można przesiadać się dowolną liczbę razy – odpowiadała Barbara Damian.
– Bilety 20-minutowe były brane pod uwagę, ale musimy także brać pod uwagę inwestycje drogowe, które wkrótce się rozpoczną, takie jak rozbudowa ulicy Witosa czy Wojska Polskiego. Na razie takie bilety się nie sprawdzą – mówiła dyrektor.
Z kolei Piotr Kisiel zwracał uwagę, że ZTM powinien najpierw przedstawić nową ofertę, a później podnosić opłaty za usługi.
– Może się okazać, że zamiast dodatkowych wpływów mamy dodatkową stratę. Bez rzetelnej analizy nie da się stwierdzić, czy te zmiany są dobre, czy nie. Celem podwyżek jest uzyskanie brakujących pieniędzy. Ten sam efekt ma przynieść nowa siatka połączeń. Może się okazać, że podwyżka wcale nie jest potrzebna. Ewentualny wzrost cen powinien zostać zaproponowany po wprowadzeniu zmian – powiedział.
– Nie usłyszałem także powodów, dlaczego spada liczba pasażerów – mówił Piotr Kisiel.
– Bo od 2013 roku nie było poważnej reformy komunikacyjnej – stwierdziła Barbara Damian i dodała, że rewolucją dla pasażerów nie będzie podwyżka cen biletów, a sprawienie, że autobusy na przystanki będą przyjeżdżały częściej i regularniej.
– Podwyżki cen dotyczą także biletów do autobusów pozamiejskich dojeżdżających do sąsiednich gmin. Dotychczas gminy dopłacały 3 złote 40 groszy do jednego kilometra, teraz będzie to 3,80 złotych. To ma przynieść dodatkowe wpływy w wysokości około 700 tysięcy złotych – zaznaczyła.
– Obsługujemy 9 ościennych gmin. Utrzymywanie wielu połączeń zupełnie się nie kalkulowało. Przeprowadziłam rozmowy z wójtami. Wyciągnęłam od nich, ile mogłam. Propozycja ze strefą aglomeracyjną wychodzi od włodarzy gmin, którzy sugerowali, aby przenieść koszty na pasażerów.
Pod naporem pytań radnych Barbara Damian wyliczała, że miasto cały czas dokłada także do tych przejazdów. Są to kwoty rzędu kilkuset tysięcy złotych w przypadku każdej gminy.
Radne Katarzyna Kwietniak oraz Katarzyna Zapała sugerowały, aby przeanalizować, czy oszczędności nie powinno się szukać ograniczając możliwość darmowych przejazdów dla różnych grup społecznych. Oprócz seniorów powyżej 70 roku życia, osób o różnych niepełnosprawnościach czy honorowych krwiodawców mogą z nich także korzystać kierowcy MPK lub jedna osoba z ich rodziny, strażnicy miejscy, a także funkcjonariusze policji.