Radni Polskiego Stronnictwa Ludowego chcieli podczas sesji sejmiku województwa odwołać z funkcji radnego sejmiku, przewodniczącego Andrzeja Prusia. – Żarty na sesjach sejmiku województwa już się skończyły – komentował przewodniczący po głosowaniu, w którym odrzucono pomysł opozycji.
Andrzej Swajda z PSL przed przyjęciem porządku obrad zgłosił projekt uchwały złożony przez 11 radnych o wygaśnięciu mandatu radnego Andrzeja Prusia. Jako powód podał przekroczenie przez niego prawa. Miało ono nastąpić wtedy, gdy Andrzej Pruś zgodził się przyjąć stanowisko prezesa Regionalnej Organizacji Turystycznej w Kielcach.
– Zostały wyczerpane znamiona ustawowe. Pan Pruś połączył funkcję radnego sejmiku z funkcją prezesa organizacji, która prowadzi działalność gospodarczą na mieniu województwa. Jest to sytuacja niezręczna i dziwna. Powstało dużo wątpliwości, bo pan Pruś najpierw się na to zgodził, potem się z tego wycofał, bo uznał, że mogła nastąpić kolizja prawna. Marszałek raz mówi, że nie przyjmuje tej rezygnacji, potem, że jednak przyjmuje – mówi Andrzej Swajda.
Jak już informowaliśmy, na drugi dzień po wybraniu Andrzeja Prusia na stanowisko szefa ROT-u Andrzej Pruś zrezygnował z pełnienia tej funkcji z obawy przed ewentualną kolizją prawną. Marszałek Andrzej Bętkowski ostatecznie tę decyzję przyjął i na ostatnim posiedzeniu zarządu województwa zadecydowano, że rekomendację marszałka na to stanowisko otrzyma Marcin Piętak, pracownik Banku Gospodarstwa Krajowego.
Andrzej Pruś przyznał, że krok radnych Polskiego Stronnictwa Ludowego jest polityczny.
– Opozycja ma swoje prawa w demokracji i jak widać, korzysta z nich do granic możliwości. W polskim prawie są faktycznie nieścisłości, ale tę kwestię pozostawiam prawnikom. Z pełnienia funkcji prezesa ROT-u nie zrezygnowałem, lecz złożyłem oświadczenie woli, że w ogóle tej funkcji nie przyjmuję – tłumaczy.
Ostatecznie projekt uchwały o wygaszeniu mandatu nie został wprowadzony do porządku obrad. Za głosowało 11 radnych, przeciwko było 15.
Po głosowaniu Andrzej Pruś zabrał głos na mównicy. Przyznał, że opinie prawne w zakresie możliwości sprawowania przez niego funkcji radnego i szefa ROT-u były rozbieżne, dlatego sam zadecydował o tym, by nie przyjąć powierzonego mu stanowiska. Dodał także, że „żarty już się skończyły” na posiedzeniach sejmiku i zaapelował do radnych o poważne traktowanie sesji.