Upiory, białe damy i zmarli królowie pośmiertnie odwiedzający swoje dawne włości. Legendy i podania związane z duchami wciąż nie tracą na popularności, także w województwie świętokrzyskim.
Ostatnio na antenie Radia Kielce informowaliśmy o grupie turystów z Kielc, którzy w trakcie odwiedzin ruin zamku Krzyżtopór w Ujeździe sfotografowali rzekomego ducha. Postać ubrana w czarny habit miała być duchem fundatora zamku – Krzysztofa Ossolińskiego, zmarłego w 1645 roku. Jak twierdzi grupa zwiedzających, możnowładcę udało się sfotografować podczas majówkowej wizyty. Autorka zdjęcia Urszula Gibas początkowo nie zwróciła uwagi na postać. Pamięta, że gdy robiła zdjęcie czekała, aż inni turyści przejdą dalej.
Iwona Pawlik – przewodniczka, wyjaśnia, że rezydencja w Ujeździe miała być miejscem, w którym wojewoda spędził ostatnie lata życia. Zmarł rok po zakończeniu budowy. Pochowanie w habicie mogło świadczyć także o konieczności odpokutowania grzechów. Dodaje, że wielu turystów pyta o duchy i o to, czy w zamku straszy. Są to szczególnie rodziny z dziećmi. Nie każdy turysta upatruje jednak działania sił nadprzyrodzonych w niewyjaśnionych zjawiskach, ale obsługa zamku uważa, że domniemany duch Ossolińskiego może wypromować to miejsce.
Według przekazów mieszkańców Ujazdu i okolic – na zamku widziano także białą damę oraz rycerza na czarnym koniu, czyli Krzysztofa Baldwina, syna Krzysztofa Ossolińskiego, który zginął pod Zborowem w 1649 roku. Zamek Krzyżtopór nie jest jedynym miejscem w regionie znanym ze zjawisk paranormalnych.
Popularną legendą może pochwalić się Zamek Królewski w Chęcinach, gdzie natrafić można na ducha Królowej Bony zamieszkującej zamek w XVI wieku. Kiedy nastaje noc na zamku ukazuje się zagadkowa mglista postać w białej długiej sukni… Prawdopodobnie to duch Królowej Bony. Ma ona w tym swój cel. Królowa Bona mieszkała w Zamku Królewskim w Chęcinach i przechowywała tu swoje skarby. Według legend zdecydowała się na powrót do swojego kraju, rodzinnych Włoch. Wszystkie jej skarby transportowano 12 wozami. Niestety przeprawiając się przez most nad rzeką Nidą pod ciężarem klejnotów konstrukcja się załamała i całość wpadła do wody. Podobno część skarbów została na zamku. Dlatego Biała Dama błąka się po murach szukając swych kosztowności pozostałych w warowni – mówi Joanna Gątkowska z Centrum Informacji Turystycznej w Chęcinach.
Pracownicy przyznają, że wciąż trafiają się turyści pytający o możliwość spotkania chęcińskich duchów.
Mieszkańcom znana jest także legenda o tajemniczym świetle błyskającym na wieży chęcińskiej warowni wysyłane przez ducha wojewodzianki Kmitówny swojemu ukochanemu. Według podań podobny ognik zaobserwować można na zamkowych murach w Mokrsku nad Nidą.
Swoją nieco mniej znaną historię z duchami w roli głównej ma także dworek w Wółce Kłuckiej. Posiadłość wybudowana przez rodzinę Kołłątajów w pierwszej połowie XIX wieku. Pałac słynął z licznych duchów, które miały ukazywać się jego kolejnym właścicielom. Jeden z nich miał tak bardzo zżyć się z mieszkańcami, że zaczęto go traktować jak stałego gościa. W miejscowości widywano także upiorną karetę zajeżdżającą przed front dworu, w której zasiadać miała panna młoda w welonie.
Podziemna Trasa Turystyczna w Sandomierzu też ma swoje legendy i mroczne opowieści. Jedną z nich jest legenda o Halinie, córce Piotra Krępy. Otóż legenda głosi, że Halina uratowała Sandomierz przed Tatarami wprowadzając ich podstępem do lochów prowadzących pod miastem, w których razem z Haliną zostali zasypani. Turystom opowiada się, że do dzisiaj w podziemiach słychać pojękiwania konających Tatarów. Można też spotkać ducha Haliny Krępianki. Od czasu do czasu duch mężnej niewiasty rzeczywiście pojawia się w Podziemnej Trasie Turystycznej i można zobaczyć go na własne oczy. Przemyka korytarzami sandomierskich podziemi przechodząc między turystami.
Nieco bardziej aktualne duchy spotkać można w opuszczonym domu z czerwonej cegły w miejscowości Dąbrowica w powiecie jędrzejowskim, gdzie według opowieści mieszkańców w trakcie budowy pracownicy mieli znaleźć kości ludzkie, które kazano zalać betonem. Krótko po zakończeniu budowy właściciele opuścili dom, który do dziś stoi pusty.
Z dziwnym zjawiskiem mamy do czynienia w ruinach fabryki chemikaliów Benzyl w Skarżysku – Kamiennej. Według opowieści na terenie dawnego kompleksu znajduje się studzienka, na dnie której można zaobserwować jasne światło. Mieszkańcy mówią, że studzienka zdaje się nie mieć dna, co sprawdzić można było wrzucając do niej kamień. Pracownicy Benzylu mówili natomiast o duchu straszącym w nieistniejącej już wieży fabrycznej.