Maj to w Kościele katolickim miesiąc poświęcony Matce Boskiej. W polskiej tradycji kult maryjny jest bardzo silny. Jednym z jego przejawów są przydrożne kapliczki. Jedna z nich czuwała nad bezpieczeństwem pracowników Zakładów Starachowickich. Dziś to eksponat Muzeum Przyrody i Techniki.
W 1841 roku zakończono budowę zakładu wielkopiecowego, a przy wejściu na teren zakładu postawiono dwa niewielkie obiekty. Paweł Kołodziejski, historyk i regionalista, przypomina, że jeden z nich to zegar słoneczny, przeniesiony z obiektu wielkopiecowego zbudowanego jeszcze przez Cystersów. Drugim ważnym punktem na mapie wielkiego pieca jest kapliczka Matki Boskiej.
– Trzeba pamiętać, że praca górników i hutników, a taką wykonywali robotnicy w starachowickich zakładach, nawet dziś należy do niebezpiecznych, a przed laty była jeszcze bardzie ryzykowna. Kapliczka była niepozorna, o charakterze ludowym, powieszona została na drzewie przy wejściu do zakładów. Pracownicy huty, przychodząc codziennie do pracy, prosili Matkę Boską o wsparcie, aby mogli szczęśliwie wrócić do domu – mówi.
Sama kapliczka cieszyła się dużym szacunkiem wśród pracowników. Pierwszą wzmianką o niej są zapiski o budowie nowego zakładu wielkopiecowego w końcu XIX wieku (1898-1899). Zgodnie z planami budowy w miejscu, gdzie rosło drzewo, na którym umieszczony był wizerunek Matki Boskiej, miała powstać kotłownia. Drzewo miało zostać ścięte, a kapliczka przeniesiona. Wtedy robotnicy podnieśli bunt, do tego stopnia, że zmieniono plany budowy, aby ominąć drzewo. Legenda mówi, że do tej decyzji znacznie przyczyniła się żona ówczesnego dyrektora zakładów, która poparła pracowników. W efekcie kapliczka została na tym samym miejscu, ale po rozbudowie już nie przy wejściu do zakładów, ale na ich terenie.
Kapliczka Matki Boskiej przetrwała do czasów II wojny światowej, nie zniszczono jej ani w czasach komunizmu, ani nawet w okresie stalinowskim. Jej kres przypadł na lata 60 minionego wieku, kiedy dyrekcja podjęła decyzję o usunięciu kapliczki. Wówczas, pod osłoną nocy, jeden z pracowników wyniósł ją z terenu zakładu i umieścił przy swoim domu.
Ponownie na swoim miejscu kapliczka Matki Boskiej zawisła 10 lat temu, w 190. rocznicę poświęcenia wielkiego pieca na paliwo koksowe.