Kilka dni temu pisaliśmy o ręce wyciągniętej do zgody. Rękę wyciągał przewodniczący Rady Miasta Kamil Suchański do prezydenta Kielc Bogdana Wenty. Prezydent jednoznaczne odrzucił ten gest. Pikanterii sytuacji nadaje fakt, że obaj panowie pochodzą z tego samego środowiska politycznego.
Prezydent Wenta w liście otwartym pisze, że panowie nawiązali współpracę, aby „odpowiedzialnie pracować na rzecz miasta”. W dalszej części listu prezydent pisze, że zamiast tego stał się wraz ze swoimi współpracownikami celem ataków przewodniczącego Rady Miasta.
„Dziś jednak dociera do mnie, że jedynym Pana celem jest realizowanie własnych ambicji, autopromocja i chęć osiągnięcia celów politycznych w tegorocznych wyborach parlamentarnych” – ocenia.
Prezydent daje do zrozumienia, że przewodniczący został wybrany do Rady Miasta dzięki Projektowi Świętokrzyskie i już wprost kwestionuje jego prawo do dalszego sprawowania funkcji.
„Już teraz rodzi się pytanie czy wciąż Pan jest reprezentantem środowiska, które rekomendowało Pana do objęcia jednej z najważniejszych w mieście funkcji” – pisze prezydent.
O chaosie panującym w mieście, o braku realizacji obietnic wyborczych, które zarzucał prezydentowi i jego ekipie Kamil Suchański, w liście otwartym nie ma ani słowa.
Komentując list prezydenta Kamil Suchański stwierdził, że jest zaskoczony treścią pisma.
– Prezydent sprawia wrażenie jakby nie przeczytał albo nie zrozumiał treści mojego listu. Ja tylko postuluję do prezydenta o to, by wypełniał umowę koalicyjną, którą zawarliśmy przed wyborami. Odnoszę wrażenie, że prezydent robi tylko dużo różnych wybiegów, aby tej umowy nie realizować – powiedział Suchański.
Jarosław Karyś, szef klubu PiS w kieleckiej radzie miasta powiedział, że wydźwięk listu pokazuje, że konflikt między prezydentem i przewodniczącym przybiera na sile, a to na pewno nie będzie służyć miastu.
– Dziwne jest to, tym bardziej że panowie wspólnie startowali w wyborach, ale widać, że podstawa programowa, która była zwornikiem między nimi, pękła. Jest to sprawa wewnętrzna obu panów, ale na pewno nie pomaga to miastu i nie buduje klimatu, w którym moglibyśmy rozwiązywać problemy – powiedział Jarosław Karyś.
W liście pojawia się zarzut, że przewodniczący podejmuje wspólnie z radnymi Prawa i Sprawiedliwości ideologiczne spory. Jest to nawiązanie do sprawy sióstr Nazaretanek i kwestii wypowiedzenia im umowy na prowadzenie szkoły przy ulicy Marszałkowskiej. Zdaniem Jarosława Karysia zarzut jest niezrozumiały.
– Pan prezydent widzi ideologię tam, gdzie jej nie ma. Prawda jest taka, że decydowaliśmy o losach najlepszej szkoły w Kielcach – mówi radny.
Marcin Chłodnicki, radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej stwierdził, że dziwi go formuła, w jakiej panowie rozpoczęli dyskusje. Jego zdaniem, nie jest dobrze, że przybrała ona charakter publiczny.
– Szkoda, że tak się stało, bo to nie służy stabilnej pracy w samorządzie. Osobiście uważam, że pięć miesięcy rządów to za krótki czas, by rościć sobie pretensje, co do tego, w jaki sposób te rządy są realizowane i czy realizowany jest program wyborczy. Moim zdaniem ten konflikt nie ma podstaw. Ja dałby czas prezydentowi, zwłaszcza że pracuje on na budżecie, który był projektowany w poprzedniej kadencji – powiedział Marcin Chłodnicki.
W opinii Agaty Wojdy szefowej Koalicji Obywatelskiej w kieleckiej radzie miasta polemika między przewodniczącym, a prezydentem staje się coraz bardziej dosadna, a to nie jest dobry sygnał dla miasta
– Panowie wywodzą się z jednego środowiska politycznego, ramię w ramię szli do wyborów prezentując kielczanom wspólną ofertę programową. Dzisiaj skupiają się na kłótniach między sobą. Dla nas jako radnych Koalicji Obywatelskiej jest to mocno niekomfortowa sytuacja. Dość wnikliwie skupiamy się na problemach miasta, proponując ciekawe rozwiązania. Natomiast mam wrażenie, że one schodzą na dalszy plan, a opinia publiczna skupia się na wewnętrznym konflikcie – powiedziała Agata Wojda.