„Psychoza” to tytuł najnowszego spektaklu Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach, którego premiera odbyła się w sobotę. Po spektaklu część publiczności chwaliła innowacyjność sztuki, jej formę, prawdę płynącą ze sceny, ale byli też widzowie, krytykujący chaos, który zdominował przedstawienie.
Autorem scenariusza „Psychozy” jest Magda Kupryjanowicz, reżyserią zajął się Tomasz Węgorzewski. Oboje mówili, że sztuka ta jest „pejzażem do refleksji”, „farsą psychoanalityczną”, ale też „półtoragodzinną terapią dla widzów”. Na spektakl składają się luźne sceny, wypełnione rozmowami, rozważaniami na tematy bliskie każdemu z nas, bo wiele z nich dotyczyło między innymi relacji międzyludzkich.
Przedstawienie podzieliło widzów. Niektórzy wychodzili niezadowoleni, ale nie brakowało też osób, którym najnowsza propozycja Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach przypadła do gustu. Pan Maciej przyznał, że ma pozytywne odczucia, ale wychodzi z głową pełną kwestii do przemyśleń.
– Pierwsze moje wrażenie było takie, czy aktorka tak dobrze grała, czy to było naturalne z jej strony – żartował z sugestywnej gry Anny Kłos, artystki gościnne występującej w Kielcach. -Ale sztuka ciekawa, zagmatwana. W niektórych momentach trudno było odnaleźć, gdzie jest sedno, o co chodzi. Ale to ciekawy spektakl, teraz go przeanalizujemy i mam nadzieję, że następny będzie jeszcze lepszy – dodał.
Pani Klaudia dotychczas była zwolenniczką komedii w teatrze. Na „Psychozę” szła z mieszanymi uczuciami, ale po spektaklu cieszyła się, że go zobaczyła.
– Jestem bardzo, bardzo zadowolona. Były momenty, w których byłam niesamowicie rozbawiona i takie, gdzie zastanawiałam się: kurczę, ja też czasami mam takie przemyślenia, może ja powinnam z nimi siedzieć na scenie – śmiała się.
Na prawdę ukrytą w scenicznym przekazie, uwagę zwróciła też pani Anna.
– Zachwyciła mnie ta sztuka, zwłaszcza aktorka grająca główną rolę i aktor. Uważam, że byli doskonali i myślę, że to jest taka sztuka do „przeżycia”. Warto się skupić na niej i pewnie też każdy znajdzie w niej siebie, może z przerażeniem, patrząc na tytuł, ale myślę, że warto ją zobaczyć – stwierdziła.
Z entuzjazmem o premierze wypowiadał się Bogdan Białek, podkreślając nowoczesną formę spektaklu.
– Znakomita sztuka. Takiego teatru w Kielcach chyba jeszcze nie było, w każdym razie ja takiego nie pamiętam. Rzadko ten rodzaj teatru: takiego swobodnego przepływu świadomości poza klasyczną jednością miejsca, czasu i akcji, gości. Myślę, że dość mocno oddziałuje na świadomość widza, dlatego też będą widzowie, którzy będą zachwyceni tym teatrem i tacy, którzy suchej nitki na nim nie zostawią – zauważył.
Reakcja publiczności nie zaskoczyła Michała Kotańskiego, dyrektora Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach.
– Tak, jak się spodziewałem, od jednych osób wychodzących ze spektaklu usłyszałem, że bardzo im się to podoba, inni mówili, że to nie jest ich rodzaj teatru, no ale jesteśmy jedynym teatrem w województwie, więc musimy proponować różne rzeczy. Poza tym w statucie mamy również poszukiwanie nowych form teatralnych i myślę, że to jest taki spektakl, który próbuje iść ścieżką poszukiwań i to jest dla teatru również ważne, bo dzięki temu nie stoi w miejscu i nie staje się muzeum – wyjaśnił.
„Psychoza” powstała w koprodukcji z Teatrem Nowym w Warszawie, gdzie jej premiera odbędzie się 8 maja. Nie po raz pierwszy nasza scena dramatyczna współpracuje z innymi i, jak zapowiada Michał Kotański, nie po raz ostatni. Z takiej współpracy wypływają realne korzyści.
– Po pierwsze odciąża nas finansowo, bo dwie instytucje składają się na wyprodukowanie premiery. Po drugie otwiera nas to na nowych twórców, na inne style pracy. Dzięki tej koprodukcji będziemy jechali z tym spektaklem do Warszawy. To są dla nas nowi widzowie. Dzięki kolejnej koprodukcji, którą będziemy robili razem z Festiwalem Malta, będziemy jeszcze w tym sezonie pokazywali nasz spektakl w Poznaniu, więc to jest również w dużej mierze budowanie marki naszego teatru – zaznaczył.
Kolejne szanse na zobaczenie „Psychozy” w Kielcach już dziś (28 kwietnia) oraz w sobotę, 4 maja.