Władze Kielc miotają się w kwestii pieniędzy dla strajkujących nauczycieli. Wczoraj pełnomocnik prezydenta – Danuta Papaj stwierdziła stanowczo, że prawo nie pozwala wypłacić pensji za czas strajku. Z kolei dziś prezydent Bogdan Wenta, podczas spotkania z pedagogami, zapewnił że szuka sposobu, aby zapłacić za czas kiedy odstąpili od pracy.
Prezydent mówił, że chce znaleźć mechanizm, który nie będzie przekroczeniem przepisów. Po spotkaniu, pełnomocnik Danuta Papaj mówiła, że ostateczna decyzja o tym, jak postąpi miasto na razie nie została podjęta.
– Decyzje podejmiemy dopiero po analizie prawnej. Jesteśmy za nauczycielami, chcemy żeby autorytet nauczyciela został podniesiony, ale nie możemy łamać dyscypliny finansów publicznych – twierdziła Danuta Papaj.
Nauczyciele proponowali, by władze Kielc szukały sposobu wsparcia finansowego nauczycieli wspólnie z prezydentami innych miast. Uczestnicy spotkania rozmawiali też o sytuacji maturzystów, którzy z powodu strajku jeszcze nie zostali sklasyfikowani. O swoich obawach mówili rodzice uczniów.
– Obawiamy się, czy w terminie dojdzie do rady klasyfikacyjnej, a co za tym idzie – czy matury odbędą się w terminie. Nauczyciele uspokajali nas, ale ostateczne deklaracje co do rad nie padły – mówi przedstawicielka rodziców.
Magdalena Fogiel-Litwinek, nauczycielka z VI Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Słowackiego mówi, że jak do tej pory nauczyciele wspierali swoich uczniów.
– Egzaminy w szkole podstawowej się odbyły, egzaminy w gimnazjum też się odbyły. Myślę, że podsycanie emocji, szczególnie przez pana kuratora, który publicznie mówi, że młodzi ludzie będą powtarzać klasę, podburza ich przeciw nauczycielom – twierdzi Magdalena Fogiel-Litwinek.
Sam Kazimierz Mądzik zapewnia, że w żaden sposób nie podburza uczniów. Jak podkreśla, pokazuje jedynie ewentualne konsekwencje strajku. Dodaje, że jego wizyty w szkołach mają na celu przede wszystkim przekonanie strajkujących by wzięli udział w radach klasyfikacyjnych, tym samym umożliwiając maturzystom podejście do egzaminów.