Kratery, szczeliny, uskoki i wyschnięte koryta rzek. We wrześniu kampus Politechniki Świętokrzyskiej zmieni kolor na rdzawo-czerwony i będzie symulował czerwoną marsjańską pustynię. W Kielcach odbędzie się piąta już edycja zawodów łazików marsjańskich European Rover Challenge. W konkursie dla młodych konstruktorów zmierzy się 56 zespołów z 6 kontynentów.
Faworytami konkursu jest drużyna „Impuls”, którą tworzą studenci i absolwenci kieleckiej uczelni. W ubiegłorocznej edycji European Rover Challenge zwyciężyli i we wrześniu będą bronić mistrzostwa.
Doktor Paweł Łaski, opiekun Koła Naukowego „Impuls”, mówi, że cały czas trwają pracę nad udoskonaleniem łazika. O ile mechanicznie konstrukcja jest już świetnie sprawdzona, to konstruktorzy z Politechniki Świętokrzyskiej starają się poprawić oprogramowanie i sprawić, by łazik był w stanie wykonać automatycznie jak najwięcej poleceń.
– Jeszcze do końca nie są znane wszystkie założenia konkursu. Ale wśród konkurencji na pewno powtórzy się to, co mieliśmy w ubiegłym roku, czyli automatyczny przejazd po współrzędnych określonych znacznikami graficznymi. Na to jesteśmy gotowi, ale pewnie dojdzie też obsługa automatyczna paneli operatorskich. To będzie trudne wyzwanie – tłumaczy konstruktor z Politechniki Świętokrzyskiej.
Doktor Paweł Łaski nie ukrywa, że największą konkurencją dla „Impulsu” będą inne drużyny z polskich uczelni. W ubiegłym roku w bardzo podobnych zawodach University Rover Challenge rozgrywanych na pustyni Utah w Stanach Zjednoczonych, drużyna Politechniki Świętokrzyskiej była trzecia. Wygrali konstruktorzy z Politechniki Częstochowskiej.
W tamtych zawodach łaziki musiały wykonać kilka skomplikowanych zadań, między innymi pobrać próbki gruntu do analiz, zebrać rozrzucone narzędzia, naprawić zepsute urządzenie. A wszystko to w bardzo trudnych warunkach pustyni Utah.
Jak mówi doktor Paweł Łaski kielczanie znów zakwalifikowali się do zawodów rozgrywanych w Stanach Zjednoczonych i swój łazik przetestują pod koniec maja. Zawody w USA różnią się znacznie od tych rozgrywanych w Europie. Same konkurencje są podobne, ale warunki terenowe są tam dużo trudniejsze.
– Obszar, na którym rozgrywa się konkurs jest zbliżony do marsjańskiego. To kamienista, miejscami piaszczysta pustynia. Jest tam bardzo gorąco. Sam teren zawodów jest znacznie większy niż ten z europejskiego konkursu. To oznacza, że nasze nadajniki przekazujące wizję i sterowanie muszą być silniejsze – tłumaczy doktor Paweł Łaski.
Wiadomo, że nowym zadaniem, z którymi będą musieli zmierzyć się konstruktorzy z „Impulsu” jest poszukiwanie śladów życia. Łazik „Impulsu” musi mieć odpowiednie czujniki, które potwierdzą lub wykluczą obecność DNA w pobranej próbce. Ale – jak mówi doktor Paweł Łaski – zarówno drużyna jak i pojazd są już gotowi na to wyzwanie.