O to, by premier Mateusz Morawiecki osobiście zaangażował się w rozmowy z nauczycielami i przedstawił poważne propozycje – zaapelował jeden z liderów Partii Razem Adrian Zandberg. Według niego, to, co – jak mówił – rzucono na stół w ostatniej chwili, w przededniu strajku, poważne nie było.
Wtorek jest drugim dniem strajku w szkołach zorganizowanego przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych. Do strajku przystąpiła też część nauczycieli-związkowców z oświatowej „Solidarności” m.in. z województw: wielkopolskiego, pomorskiego, śląskiego, dolnośląskiego, warmińsko-mazurskiego i kujawsko-pomorskiego, choć w niedzielę wieczorem NSZZ „Solidarność” zawarła porozumienie z rządem.
Zandberg podkreślił podczas wtorkowej konferencji prasowej w Kielcach, że oczekuje od rządu, iż potraktuje tę sytuację poważnie.
– Niestety, mówię to z przykrością, w ciągu ostatnich 24 godzin nie widzimy poważnego traktowania sytuacji w szkołach ze strony rządzących – powiedział lider Partii Razem.
Przypomniał, że w środę powinny rozpocząć się egzaminy gimnazjalne, natomiast rząd nie przedstawiając nowych propozycji nauczycielom, bierze odpowiedzialność za to, co stanie się w najbliższych dniach w szkołach.
– Naszym zdaniem jest to mocno nieodpowiedzialne, a ten brak odpowiedzialności trudno wiązać z kimś innym, niż z postacią Beaty Szydło. Mam wrażenie, że nie ma ona serca do tych rozmów i tej sprawy, że głową jest już w Brukseli i szuka sobie tam mieszkania, zamiast zająć się rozwiązaniem realnego konfliktu społecznego, który w tym momencie wybuchł na niespotykaną tak naprawdę w historii III RP skalę – powiedział Zandberg.
Podkreślił, że aby doprowadzić do końca protestu, trzeba nauczycieli zacząć traktować poważnie.
– Tej powagi rozmów brakuje, dlatego zwracamy się do premiera Mateusza Morawieckiego o to, żeby wziął odpowiedzialność za tę sytuację, przestał zasłaniać się Beatą Szydło i jakimiś innymi wyznaczonymi do roli zderzaka politycznego osobami, tylko potraktował sprawę poważnie i sam zaczął rozmawiać z nauczycielami – dodał lider Partii Razem.
Podkreślił, że Lewica Razem postulaty nauczycieli dotyczące podwyżek uważa za słuszne.
– Zaniedbania, to też trzeba powiedzieć uczciwie, one nie zaczęły się za rządów PiS, mają wiele, wiele lat, ale muszę powiedzieć uczciwie, ręce mi opadają, kiedy słyszę pana ministra Michała Dworczyka, który słowo w słowo powtarza te same głupoty, które kiedyś opowiadała pani Joanna Kluzik-Rostkowska – mówił Zandberg.
Zaapelował do rządzących o „otrzeźwienie” podkreślając, że coraz więcej nauczycieli, także tych z „Solidarności”, angażuje się w strajk.
– To, z czym mamy do czynienia dzisiaj w szkołach, to jest powszechny bunt przeciwko płacom, które są tak nędzne dla młodych nauczycieli, że po prostu młodzi ludzie uciekają z zawodu. To jest groźne dla polskiej szkoły i należy ten problem traktować poważnie, a nie brać na przeczekanie – zaznaczył Zandberg.
Szef ZNP Sławomir Broniarz poinformował, że we wtorek do godz. 10 do strajku przystąpiło 74,29 proc. placówek. Strajkujący nauczyciele przychodzą do pracy: do szkół i przedszkoli, ale nie wykonują żadnych czynności związanych z zawodem czy z opieką nad dziećmi.
Wicepremier Beata Szydło zaproponowała oświatowym związkom zawodowym rozmowy w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” we wtorek o godz. 15.