Ponad 350 osób wzięło udział w Nocnej Drodze Krzyżowej z Kielc na Święty Krzyż. Do pokonania pątnicy mieli 37 kilometrów. Pierwsza grupa dotarła do sanktuarium około 7.00, ale każdy z pielgrzymów szedł we własnym rytmie.
Celem wyprawy była modlitwa i pokonanie swoich słabości. Jerzy Słomy wyruszył w trasę po raz kolejny. Jak mówił – czuje, że przybywa mu lat, a Nocna Droga Krzyżowa, to okazja do sprawdzenia swoich sił. Podkreślił, że warunki pogodowe były w tym roku lepsze, ale szybsze było tempo marszu. Szedł z główną grupą, która niosła krzyż na czele. Droga zajęła mu 9 godzin.
Dobre warunki podkreślali także inni pielgrzymi. Anna Głąb szła ze swoją ciocią. Obie panie mówią, że dużym ułatwieniem w drodze był księżyc, który oświetlał drogę. W nocy obserwowały też gwiazdy, a nad ranem słuchały śpiewu ptaków. Najtrudniejszym odcinkiem było wejście na Łysicę, ale nocna wędrówka była bardzo dobrym doświadczeniem. Panie wyruszyły w drogę z intencjami w sercu. Modliły się nie tylko we własnych sprawach, ale także o łaski dla bliskich.
Julia Dybko przyjechała do Kielc z Buska. Już wcześniej uczestniczyła w Nocnej Drodze Krzyżowej i postanowiła w tym roku pójść po raz kolejny. Jak mówiła – to tak, jak z pielgrzymką – jeżeli pójdzie się raz, to potem jest pragnienie, żeby uczestniczyć w niej ponownie. Kryzys przyszedł o 4 nad ranem, kiedy chciało się spać, ale pomogła przetrwać myśl, że skoro udało się przejść trasę rok temu, to i w tym roku się uda. Do udziału w Nocnej Drodze Krzyżowej Julia namówiła koleżankę Dominikę. Dla niej droga była trudna i wielokrotnie myślała, że nie da rady ukończyć trasy, ale na Świętym Krzyżu była z siebie dumna, że pokonała własne słabości.
Kapucyn, brat Bogdan Kordek, trasę przeszedł po raz pierwszy. Inspiracją do podjęcia próby byli dla niego parafianie, którzy od kilku lat uczestniczą w nocnej i Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Podkreślał, że szczególny był także cel wędrówki, Święty Krzyż, miejsce ważne dla regionu i Polski.
Patryk Dominowski, przewodnik świętokrzyski, prowadził grupę. Trasa była, jego zdaniem, wymagająca, w większości prowadziła przez las i tereny Gór Świętokrzyskich. Sprzyjała natomiast pogoda, w stosunku do poprzedniego roku było o 20 stopni cieplej. Wówczas temperatura na Łysicy sięgała minus 20 stopni Celsjusza, w tym roku było 2-3 stopnie na plusie, nie było też wiatru.
Wiernym towarzyszyła służba medyczna, ale nie było większych interwencji, pomocy wymagały jedynie drobne otarcia.
Uczestnicy modlili się we własnych intencjach, wspominali też zmarłego przed dwoma laty przewodnika Lecha Segieta, który prowadził pielgrzymów przez pierwsze trzy lata. Na trasie marszu znajduje się poświęcona mu tabliczka. Podczas Drogi Krzyżowej jest także czas na wspomnienie i modlitwę w jego intencji.
Na Świętym Krzyżu był czas na gorącą herbatę i adorację relikwii Drzewa Krzyża Świętego. Pątnicy wrócili do Kielc autokarami.
Nocna Droga Krzyżowa z Kielc na Święty Krzyż została zorganizowana po raz piąty.