Kto ponosi odpowiedzialność za wykluczenie komunikacyjne milionów Polaków? Ten temat zdominował dyskusję w Studiu Politycznym Radia Kielce. Jak informowaliśmy, zarzut braku dbałości o transport publiczny stawia obecnemu rządowi Polskie Stronnictwo Ludowe w swoim partyjnym pisemku.
Z tą opinią stanowczo nie zgodził się poseł Bogdan Latosiński. Parlamentarzysta PiS przypomniał, że to samorządy gminne, powiatowe i wojewódzkie decydowały od 2010 roku o komunikacji zbiorowej. Będąc radnym sejmiku, zaniepokojony sytuacją świętokrzyskich PKS-ów Bogdan Latosiński składał wówczas interpelację do marszałka województwa.
– Było kilkanaście PKS-ów w regionie, dziś pozostało tylko, jako jedyne państwowe, przedsiębiorstwo w Ostrowcu i skomunalizowany przez samorząd PKS Staszów. Oczywiście marszałek odmówił komunalizacji tych PKS-ów, co doprowadziło do deregulacji rynku i dramatycznej sytuacji w wielu miejscowościach. Samorządy przez 8 lat nie przeprowadziły żadnej analizy rynkowej opartej na ustawie z 2010 roku o wojewódzkich planach transportu. Kuriozalna sytuacja. To przecież jest ustawa uchwalona przez PSL i PO, które wówczas rządziły – powiedział poseł.
Bogdan Latosiński zaznaczył, że obecny rząd chce zmienić ten stan rzeczy, wprowadzając „Piątkę PiS”, której jednym z założeń jest przywrócenie połączeń.
Lucjan Pietrzczyk nie zgodził się z twierdzeniem, że to samorządy ponoszą winę za likwidację połączeń i spółek komunikacyjnych.
– Zwłaszcza gminy są bardzo wyczulone na potrzeby i oczekiwania mieszkańców – powiedział działacz Platformy Obywatelskiej.
Zaznaczył jednak, że problemem są zawsze pieniądze.
– Jest taka maniera, że samorządom bardzo chętnie dokłada się zadań, bo są sprawne, porządne i zrobią, co do nich należy, natomiast nie dokłada się im pieniędzy. Te środki, którymi dysponują są zdecydowanie za małe – stwierdził.
Lucjan Pietrzczyk dodał, że powodem upadku przedsiębiorstw komunikacyjnych jest konkurencja prywatnych przewoźników, a także – paradoksalnie – „usamochodowienie” Polski. Teraz niemal każdy ma prywatne auto, więc komunikacja publiczna boryka się z brakiem pasażerów. Za jakość komunikacji odpowiada jednak rząd, który tworzy prawo i pilnuje wykonania zadań – zaznaczył.
Zdaniem Grzegorza Dziubka z PSL problemy komunikacyjne w Polsce narastają od wielu lat i dotyczą szczególnie małych miejscowości. Ich mieszkańcy mają trudności z dostaniem się do szkół, służby zdrowia i zakładów pracy, zatem to oni mają prawo najbardziej czuć się wykluczonymi. Grzegorz Dziubek nie zgodził się z opinią Bogdana Latosińskiego, że samorządy odpowiadają za obecny stan transportu publicznego, ponieważ to nie one tworzą prawo. Przypomniał, że samorząd województwa świętokrzyskiego dokładał w ciągu ostatnich lat 30 milionów złotych do kolei, a 20 milionów do przewozów transportowych. Burmistrz Włoszczowy skrytykował projekt nowelizacji ustawy transportowej, przygotowany przez obecny rząd.
– Ten projekt zakłada sporządzenie planów transportowych tylko przez marszałków województw, a potrzeby mają zgłaszać samorządy gminne i powiatowe. Trudno sobie wyobrazić, by zrobiły to do 30 czerwca, a do tego terminu mają być gotowe plany sporządzone przez marszałków – powiedział Grzegorz Dziubek.
Magdalena Fogiel-Litwinek wyraziła opinię, że za problemy transportowe Polaków odpowiadają PO i PSL, które rządziły przez 8 lat. Przyznała, że transport publiczny powinien być zadaniem samorządów, ale na to zadanie powinny znaleźć się pieniądze także w budżecie centralnym, ponieważ biedniejsze gminy nie są w stanie udźwignąć wszystkich kosztów. Szefowa Kukiz’15 w regionie świętokrzyskim stwierdziła, że często duże inwestycje komunikacyjne, trasy ekspresowe łączące znaczące ośrodki administracyjne przebiegają obok małych miejscowości.
– W planach komunikacyjnych powinno się uwzględniać także te mniejsze miejscowości – zaznaczyła.
Magdalena Fogiel-Litwinek ubolewała także nad sytuacją uczniów, którzy muszą dojechać do odległych szkół lub korzystać z internatów.
– Ci uczniowie mają gorszy start edukacyjny, niż ich rówieśnicy z dużych miast – podkreśliła.
Piotr Kopacz ubolewał z kolei, że od ponad 20 lat żaden rząd nie poradził sobie z problemem transportu publicznego. Co gorsza – podkreślił – nikt nie ma dobrego pomysłu, jak to zrobić. Działacz Nowoczesnej stwierdził, że państwowe PKS-y upadły, ponieważ były nierentownymi molochami, które nie dopasowały się w latach 90. do zmieniających się potrzeb transportowych Polaków.
– Mieszkańcy małych miejscowości chcą przede wszystkim dojechać do najbliższego dużego miasta, w którym jest szkoła średnia, ośrodek zdrowia, szpital, czy kino i chcą, żeby było dużo przystanków, a kursy miały większą częstotliwość – powiedział Piotr Kopacz.
Dodał, że na dalekobieżnych trasach potrzeby są jeszcze inne: dobrej jakości, wygodne autokary, jadące szybko i za nie wygórowaną cenę. Zdaniem działacza Nowoczesnej kwota, jaką obecny rząd chce przeznaczyć na poprawę komunikacji, czyli 800 milionów złotych, jest za niska.