Działające w PRL sądy były narzędziem represji, łamania oporu osób, które nie zgadzały się na panująca ideologię i kreowania potencjalnych wrogów systemu. To z kolei powodowało, że następowało podporządkowanie sądownictwa aparatowi bezpieczeństwa. Do dziś nie udało się rozliczyć wielu z sądowych oprawców tamtego czasu.
Do 2000 roku zapadło tylko pięć wyroków skazujących za zbrodnie sądowe z czasów komunizmu. W Kielcach trwa Międzynarodowa Konferencja Naukowa, poświęcona zbrodniom sądowym z lat 1944-1989.
Jak wyjaśnia Marzena Grosicka z kieleckiej delegatury IPN, wygłaszane referaty mają przybliżyć trudny temat, a także spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy działania sądów były wynikiem konformizmu, czy relatywizmu moralnego środowisk prawniczych.
– Temat został sformułowany tak, żeby pokazywać, że nie wszystko było czarno-białe. Jednak tutaj te postawy, ten konformizm nie zawsze do końca był widoczny, nie zawsze wszystko wyglądało jednakowo – zaznacza.
Wolne i niezawisłe sądy gwarantują obywatelom bezpieczeństwo i poszanowanie ich praw. Tymczasem w czasie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej ich rola była zupełnie inna, na co uwagę zwraca doktor Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik kieleckiej delegatury IPN.
– To był organ usłużny wobec prokuratorów. Poza tym budził wśród obywateli strach. Więc te wszystkie wartości, którym tak naprawdę sądownictwo powinno służyć, czyli poczuciu bezpieczeństwa, budowaniu pewnych standardów, autorytetów – tego tak naprawdę nie było – zaznacza.
Dorota Koczwańska-Kalita przyznaje, że jeszcze jest wiele do zrobienia w kwestii poznawania zbrodni sądowych.
– Problem zbrodni sądowych jest właściwie problemem ciągle nie do końca odkrytym i dopiero poprzez badania, poprzez dochodzenie do źródeł, możemy tak naprawdę opisać, jak system totalitarny zmieniał sądownictwo i jak ogromną krzywdę wyrządził społeczeństwom. Takie przygnębiające stwierdzenie, które panowało w okresie PRL-u: dajcie człowieka, a znajdę paragraf, obrazuje tak naprawdę, co działo się w bloku komunistycznym. Wielu sędziów niewątpliwie jest odpowiedzialnych za zbrodnie, za śmierć, na tysiącu Polaków – podkreśla naczelnik kieleckiej delegatury IPN.
Konferencja ma charakter międzynarodowy. W programie znalazły się wystąpienia badaczy historii Ukrainy, Słowacji i Czech. Takie zestawienie nie jest przypadkowe – mówił doktor Krzysztof Wątorek, prorektor Wyższej Szkoły Ekonomii, Prawa i Nauk Medycznych.
– Naczelna zasada, która nam tu przyświeca to ta, że zarówno na Ukrainie, na Słowacji, w Czechach, jak i w Polsce, dąży się do tego, żeby historia nie dzieliła. Na podstawie historii powinniśmy się uczyć, jak w przyszłości eliminować te okoliczności, które powodują napięcia – mówił.
Konferencja dziś zakończy się o godzinie 19:00, a w piątek będzie trwała od 10:00 do 18:15. Dwudniowe wydarzenie rozpoczęło się w Wyższej Szkole Ekonomii, Prawa i Nauk Medycznych w Kielcach. Oprócz uczelni, organizatorami konferencji są: kielecka delegatura Instytut Pamięci Narodowej oraz Winnicki Instytut Kooperatywny w Winnicy.