Zaledwie 6 nerek do przeszczepów pobrali w ubiegłym roku lekarze w świętokrzyskich szpitalach. To najgorszy wynik w kraju, gdzie w sumie donacji było około 500. Jak podkreśla profesor Stanisław Głuszek, prorektor ds. medycznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, powodem tak małej liczby przeszczepów jest mała świadomość społeczeństwa na temat transplantologii.
– Jeszcze kilka lat temu, nasz region był białą plamą na mapie kraju pod względem przeszczepów narządów. Z czasem to uległo zmianie, ale w ostatnim roku znów do przeszczepów pobraliśmy bardzo mało organów. To pokazuje, że o idei transplantologii trzeba ciągle przypominać i podnosić świadomość społeczeństwa – przyznaje profesor Stanisław Głuszek.
Cztery lata temu nerkę swojej żonie podarował pan Jacek. Jak mówi, to był pierwszy w Polsce przeszczep krzyżowy.
– Żona, podczas ciąży zachorowała na niewydolność nerek. Okazało się, że nie mogę jej oddać swojej nerki, ponieważ mamy różne grupy krwi. Wówczas przystąpiliśmy do programu wymiany i przy drugiej próbie krzyżowej okazało się, że moja nerka odpowiada innej kobiecie, a z kolei nerka jej męża mojej żonie. Jesteśmy już cztery lata po przeszczepie, wszyscy czujemy się dobrze. Moje życie wygląda tak samo jak przed przeszczepem. Nawet nie pamiętam, że nie mam jednej nerki – dodał pan Jacek.
Z kolei kilka lat temu biorcą nerki od swojej mamy była Małgorzata Tarasiuk.
– Problem z nerkami był u mnie od 3 roku życia, a około 30. roku życia jedna z nich przestała działać i konieczny był przeszczep. Swoją nerkę podarowała mi moja mama. Bałam się, nie wiedziałam, czy ta nerka się przyjmie. Później życie potoczyło się normalnie, powróciłam do zdrowia, do pracy, a za kilka miesięcy urodzę dziecko. Wszystko to zawdzięczam mojej mamie – podkreśla Małgorzata Tarasiuk.
Obecnie na przeszczep nerki oczekuje około 90 mieszkańców województwa świętokrzyskiego. O idei transplantologii rozmawiali dziś specjaliści w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach.