Pracownicy PKS-u w Staszowie domagają się wypłaty zaległych wynagrodzeń. Firma jest im dłużna około 600 tysięcy złotych. W najbliższy piątek, 22 lutego, rozstrzygnięty zostanie przetarg na sprzedaż stacji paliw PKS-u.
Jak informuje Marek Żyła, przedstawiciel NSZZ „Solidarność” w staszowskim PKS-ie, pracownicy obawiają się, że jeśli firma nie wypłaci zaległych wynagrodzeń z pieniędzy, które otrzyma ze sprzedaży stacji paliw, nie uda się już uregulować tych wierzytelności i pensje przepadną.
– Problemy zaczęły się pół roku temu, a od czterech miesięcy nasilają się. Pracownicy otrzymywali co najwyżej część wynagrodzenia. To jest nie do pomyślenia, by tak było dalej – mówi Marek Żyła. Sprawa dotyczy około 75 osób. Jak dodaje związkowiec – firma zalega z wypłatą około 7-8 tysięcy złotych każdemu z pracowników.
Pytany przez nas o obawy załogi Paweł Basiński, prezes PKS-u w Staszowie twierdzi, że będzie się starał, by zaraz po sprzedaży wypłacić pracownikom zaległe należności. Dodaje, że prawdopodobnie stanie się to na początku marca.