Świętokrzyscy strażacy coraz częściej wyjeżdżają do interwencji związanych z ulatnianiem się tlenku węgla. W zeszłym roku odnotowano ponad 220 tego typu zgłoszeń, natomiast w 2017 roku – 160.
Paweł Ksel z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach informuje, że liczba ta systematycznie wzrasta. Ma to związek z faktem, że w mieszkaniach instalowanych jest coraz więcej czujników czadu, które reagują już przy bardzo niskich stężeniach gazu.
– Najczęściej po dojeździe strażacy faktycznie potwierdzają, że tlenek węgla jest w pomieszczeniu. Zdarzają się takie przypadki, że źródło spalania nie jest w mieszkaniu zawiadamiającego, a u sąsiada, bowiem lokale są łączone przewodami wentylacyjnymi – mówi rzecznik.
Paweł Ksel przypomina, że tlenek węgla jest bezwonny i bezbarwny, dlatego bardzo trudno go wyczuć.
– Kiedy usłyszymy sygnał ostrzegawczy, musimy otworzyć okna, aby wywietrzyć lokal i wyjść z pomieszczenia. Zawsze należy poinformować o tym straż pożarną – mówi rzecznik.
Zdaniem Pawła Ksela, dzięki akcjom bezpłatnego rozdawania urządzeń m.in. przez samorządy i straż, wzrosło bezpieczeństwo mieszkańców regionu. Jak wynika z danych, w 2017 roku tlenkiem węgla zatruło się sto osób. Rok później o 25 mniej.
Osoby, które nie mają jeszcze czujników czadu mogą odebrać je w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie, przy ulicy Studziennej w Kielcach. W ramach programu „Stop dla czadu” do odbioru jest jeszcze około 1300 urządzeń. Dotychczas wydano ich ponad 25 tysięcy.