Bohaterowie, elita społeczna i kulturalna, a może konserwatyści gotowi do współpracy z okupantem? W środę w Archiwum Państwowym w Kielcach odbyło się kolejne wydarzenie z cyklu „Spotkanie ze źródłem archiwalnym”. Tym razem było poświęcone ziemiaństwu.
To warstwa społeczna, która jak mówi profesor Mariusz Nowak z Instytutu Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, nie została jeszcze dobrze poznana.
– Zajmujemy się ziemiaństwem bez żadnych ograniczeń politycznych od 25 lat. Dlatego, stworzyliśmy dopiero taki katalog pytań, tak zwany kwestionariusz prac badawczych, a dalsze badania muszą kontynuować kolejne pokolenia, które będą się zajmować syntezą rodów, albo całości warstwy. Pracy jest dużo – podkreślił.
Profesor Mariusz Nowak dodał, że ziemiaństwo odegrało ważną rolę, było nośnikiem polskości. W okresie zaborów było organizatorem ruchu oporu, potem tworzyło Polskę odrodzoną, było jej elitą.
Ale już ocena tej warstwy społecznej z czasów międzywojnia oraz drugiej wojny światowej nie wypada tak dobrze, o czym mówił badacz tego okresu, profesor Jerzy Gapys, historyk z kieleckiego uniwersytetu.
– Ziemiaństwo dawnego województwa kieleckiego na tle kraju było ubogie i bardzo konserwatywne. W niektórych relacjach społecznych na przykład między robotnikami rolnymi a ziemiaństwem były nawet relikty postfeudalne. Na przykład takim ważnym elementem, który wyróżniał nasze kieleckie ziemiaństwo zwłaszcza okolice Sandomierza, Miechowa, powiat opoczyński, częściowo radomski to jest bardzo rozbudowany paternalizm. Ziemiaństwo uważało, że chłopi, robotnicy rolni nie są gotowi do samodzielności politycznej, społecznej. Ziemiaństwo, jako ten pater – ojciec musi się nimi opiekować, żeby ich wprowadzić w pewną dojrzałość społeczną, polityczną, obywatelską. Jeszcze powiem coś, co zaskoczy słuchaczy, że działalność dobroczynną rozumiano swoiście, na przykład, jeśli ktoś wypłacał chorobowe albo leczył robotnika rolnego, uważał to za działalność dobroczynną, a w świetle prawa międzywojennego był to obowiązek pracodawcy, czyli widzą państwo, że oni żyli mentalnie jeszcze nawet w XIX wieku. Były jeszcze takie przypadki ziemiaństwa, że w czasie II wojny światowej normalną rzeczą we dworach było całowanie po rękach dziedzica - zaznaczył.
Profesor Jerzy Gapys poruszył jeszcze jeden ważny problem. Wygłosił referat pod tytułem: „Współpraca czy strategia przystosowawcza? Postawy ziemiaństwa wobec polityki okupanta niemieckiego 1939-1945”.
Głos zabrał także Łukasz Wołczyk z Muzeum Wsi Kieleckiej, odnosząc się do problemów interpretacyjnych w źródłach dotyczących tak zwanego „dworku z Suchedniowa”.
Spotkaniu towarzyszyły dwie wystawy: „Dwór straszny, dwór piękny, dwór narodowy” przygotowana przez Muzeum Wsi Kieleckiej oraz „Obraz ziemiaństwa polskiego w zbiorach Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Kielcach” opracowana przez tę instytucję.
Jak podkreśla Wiesława Rutkowska, dyrektor Archiwum Państwowego w Kielcach było to kolejne spotkanie z cyklu. Każde z nich ma za zadanie przybliżyć źródła, które znajdują się w zbiorach Archiwum.