Województwo świętokrzyskie bezpośrednio graniczy z dwoma regionami, gdzie ujawniono setki przypadków ASF – wirusa afrykańskiego pomoru świń u dzików, ale także u trzody chlewnej. Od listopada ubiegłego roku gminy Ożarów i Tarłów w powiecie opatowskim, a także Dwikozy w powiecie sandomierskim znalazły się w strefie ochronnej po tym, gdy tuż za Wisłą w Starym Rachowie koło Annopola ujawniono przypadek zakażonego dzika.
Wojewódzki Lekarz Weterynarii Bogdan Konopka informuje, że świętokrzyskie przed ASF broniło się wzmożonymi odstrzałami zanim wykryto zakażonego dzika koło Annopola. Wyznaczona została specjalna strefa buforowa.
– Od Końskich do Sandomierza, od północy i wschodu, zabezpieczając populację przed stronami, z których idzie zagrożenie, czyli Mazowsze, lubelskie i podkarpackie i po tym, gdy dzik pojawił się w Annopolu, zarządzono odstrzał sanitarny – informuje Bogdan Konopka.
Jak dodaje, odstrzał dzików przebiega bez zakłóceń i w dobrym tempie. Według planu na rok gospodarczy 2018/2019 zaplanowano odstrzał ponad 3100 dzików w obu okręgach łowieckich w regionie. Do tej pory zabito 2900 zwierząt.
Ryszard Łucki z Wojnowic prowadzi stado o liczebności 500 loch. Jak mówi, od kilku lat niepokoi go wirus afrykańskiego pomoru świń, który zbliża się do powiatu opatowskiego. Uważa, że zachowuje wszelkie zasady bioasekuracji, jednak niepokój pozostaje. Drobna nieuwaga może spowodować, że choroba przejdzie na hodowlę.
– Generalnie boimy się, bo hodowla to konkretny majątek, który można stracić i mieć zakaz jej prowadzenia na tym terenie - mówi hodowca.
Dodaje także, że większe trzody są odpowiednio zabezpieczane, dostępnymi na rynku metodami. Ryszard Łucki twierdzi, że wybicie kilkuset dzików jest nieporównywalne do wybicia milionów świń w razie ich zakażenia.
W minionym roku najwięcej ognisk ASF u świń wykryto na Lubelszczyźnie. Odnotowano tam 76 przypadków w 9 powiatach.