Ma prawie 20 metrów długości, pracowało nad nim ponad 40 osób, jest kolorowy i od piątku zdobi szyję Dzika Kiełka. Szalik, którego wykonanie zainicjowali pracownicy Biura Wystaw Artystycznych w Kielcach ożywia zimową przestrzeń placu Artystów w Kielcach.
Prace nad szalem zaczęły się 13 stycznia, w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Potem akcja była prowadzona w kolejne dni, a dziergać mógł każdy chętny. Niektórzy przychodzili z własnymi drutami i włóczką. Ostatnie oczka zostały przerobione w piątek. 10-letnia Basia Rowińska przyznała, że z chęcią przyłączyła się do tego wspólnego dzieła, bo lubi robić na drutach.
Prace trwały do samego końca, czyli w piątek, do godziny 15.00, bo wtedy ekipa z Biura Wystaw Artystycznych rozpoczęła ubieranie dzika. Szal kilkanaście razy owinął szyję rzeźby. Jak długo tam zostanie? Joanna Biskup-Brykczyńska z działu edukacji Biura Wystaw Artystycznych, autorka tej inicjatywy przyznaje, że w przypadku street-artu, którego przykładem jest szalik, bywa różnie. Może kilka godzin, ale może też nawet kilka miesięcy.
– Ten rodzaj sztuki, bo to jest sztuka, nazywa się yarnbombing. Korzeniami sięga stanów zjednoczonych lat 70. i właściwie może być różnie rozumiany. Przede wszystkim od odbiorcy zależy, co w nim zobaczy. Chodzi o to, żeby wywołać uśmiech, żeby wejść w przestrzeń publiczną, zaingerować, żeby wybić ludzi z ich codziennego rytmu, bo każda ingerencja w przestrzeń, tak jak my zrobiliśmy z tym szalikiem, to jest zmiana sposobu myślenia, postrzegania przestrzeni, ma za zadania bawić, zastanowić. Każdy zobaczy w tym to, co chce. My po prostu dobrze się bawimy – podkreśliła Joanna Biskup-Brykczyńska.