Kilkudziesięciu sowieckich oficerów wciąż ma honorowe obywatelstwo Kielc. Jak powiedziała na naszej antenie Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej – w czasach PRL-u normą było, że ludzie systemu byli honorowani i oddawano im cześć. Wiadomo, że żołnierze Armii Czerwonej nie przynieśli nam wolności, a w historiografii radzieckiej mocno zaakcentowany jest element walki z Polską, dlatego warto zastanowić się dlaczego wciąż mamy problem z prawdą – stwierdziła naczelnik IPN.
– Nawet Lenin mówił o tym, że trzeba zrobić wszystko, żeby Polskę dobić, bowiem jest przeszkodą na drodze do rewolucji bolszewickiej. W dzisiejszej historiografii również mamy wiele opracowań z wykorzystaniem źródeł, w których pojawia się wiele nadużyć, lub relacji, które w ogóle nie mają odzwierciedlenia w historii. Ta propaganda, wybielanie Stalina, czy Armii Czerwonej sączyła się także do umysłów Polaków przez kilkadziesiąt lat – powiedziała.
Dorota Koczwańska-Kalita dodała, że Armia Czerwona powstała w 1918 roku, podczas wojny domowej w Rosji, po to, by przejąć władzę. Jej pochód na Zachód powstrzymała Bitwa Warszawska 1920 roku. W 1939 roku, 17 września ta sama Armia Czerwona zaatakowała Polskę, a od 1944 roku utrwalała w naszym kraju system komunistyczny.
Naczelnik kieleckiej delegatury IPN podkreśliła, że wciąż zbyt mało wiemy na temat martyrologii Kresów Wschodnich, deprawacji ludności, zbrodni, popełnionych na setkach tysięcy ludzi, rabunku ich mienia. Armia Czerwona doszła w swojej walce z hitlerowcami do Berlina w 1945 roku, realizując własne cele i nie przynosząc nam w istocie niepodległości, a zniewolenie – dodała Dorota Koczwańska-Kalita.
Nadawanie Sowietom tytułów honorowych obywateli polskich miast, było wyrazem nowej tendencji, że to właśnie im zawdzięczamy wolność – wyjaśniła naczelnik IPN. Jak zaznaczyła – dopiero wówczas, gdy sięgniemy do faktów, zdajemy sobie sprawę z tego, z kim mamy do czynienia.