Historia miłości znakomitej aktorki Giulietty Masiny do wybitnego reżysera Federico Felliniego opowiedziana w monodramie „Nie lubię pana, panie Fellini” zagościła w niedzielę na Małej Scenie Kieleckiego Centrum Kultury. Włoską artystkę zagrała Małgorzata Bogdańska.
Spektakl opowiada historię Giulietty Masiny, włoskiej aktorki, zdobywczyni dwóch Oskarów i – prywatnie – żony reżysera Federica Felliniego. Para poznała się w 1942 roku, w kolejnym wzięła już ślub. Byli małżeństwem przez 50 lat. Rozłączyła ich nagła śmierć Felliniego. Zresztą ona zmarła niecałe pół roku później.
Choć ich związek trwał pięć dekad, nie były to łatwe relacje, co pokazuje Małgorzata Bogdańska. Aktorka przez godzinę, w sposób niezwykle emocjonalny, próbowała oddać uczucia Masiny. Przez cały czas na scenie była sama, mając do dyspozycji jedynie niewielki zestaw rekwizytów, które kryła w sobie biała walizka. Ale nic więcej nie potrzeba. Osobowość aktorki, jej gra, wystarczyły.
Sztukę wyreżyserował Marek Koterski. Jak sam mówi, ma ona także wymiar ponadczasowy, ponieważ opowiada o kobiecie, która zatraca siebie z miłości do genialnego, lecz niewiernego męża. Zdaniem reżysera – nawet geniusz nie usprawiedliwia nielojalności i niewierności.
– To nie jest ważne, że ty ją kochasz. Ważne, jest to, czy ona się czuje kochana. To jest zupełnie inna bajka. A kiedy kobieta czuje się kochana? Dowiedziałem się od terapeutki. A – kiedy jest pożądana, B – kiedy czuje się przy tobie bezpiecznie, C – kiedy czuje, że się przy tobie rozwija i żadne tam kocham cię, kocham cię tego nie przypudrują – podkreślił. Reżyser przedstawienia nie oglądał, bo – jak przyznał – ma zakaz.
– Przed nim czułabym się, jak na egzaminie – tłumaczyła Małgorzata Bogdańska, prywatnie żona Marka Koterskiego.
Po spektaklu, jego twórcy spotkali się z widzami. Odpowiadali na pytania publiczności.
Małgorzata Bogdańska przyznała, że chciała zrobić tę sztukę, ponieważ Giulietta Masina, to jej ulubiona aktorka.
– Zobaczyłam pierwszy raz film „La Strada”, kiedy byłam w Łódzkiej Szkole Filmowej. Poczułam jakąś bliskość z tą aktorką, emocjonalną. A jak zaczęliśmy zbierać materiały, to stwierdziłam, że nie lubię Felliniego – żartowała.
Aktorka zdradziła też, że zawsze fascynowała ją rola klauna, która tak często przewija się w filmach Felliniego. – Fellini mówił, że klaun jest to artysta nad artystami - wyjaśniła. Małgorzata Bogdańska zresztą sama także na moment wciela się w rolę artysty z czerwonym nosem.
Małgorzata Bogdańska i Marek Koterski opowiedzieli również o teatrze w walizce, w ramach którego powstał monodram „Nie lubię pana, panie Fellini”.
– Sztuka powstaje z przeciwności. Zamknięty został Teatr Ochoty, na którym Małgosia występowała przez 25 lat. Z dnia na dzień, nie ma teatru. Dla Małgosi granie jest życiem, nie ma jej bez grania, nie istnieje. Pomyślałem, że musi mieć jakiegoś asa w rękawie na wypadek, gdyby telefon nie zadzwonił, a one często jak na złość wtedy, kiedy trzeba, nie dzwonią. Jakimś przypadkiem kupiłem jej pismo dla pań i tam była dołączona książka „Moja droga B.” Krystyny Jandy. Pomyślałem, że to fantastyczny materiał na zadania aktorskie, od płaczu do śmiechu. Zacząłem pisać scenariusz i wtedy zacząłem się zastanawiać, gdzie to zagramy. Z tej niemożności pomyślałem, że wszystko musi się zmieścić w walizce, żeby Małgosia mogła z nią wyjść na scenę i zagrać wszędzie – mówił Marek Koterski. Z tą walizką goszczą w teatrach, ale także występowali między innymi w przytułku dla bezdomnych, czy w więziennej celi.
Na koniec spotkania Małgorzata Bogdańska zdradziła, że chciała przyjechać do Kielc, żeby spotkać się z rodziną swojej synowej, matki swojego wnuka. Chętnych widzów zaprosiła do wspólnego zdjęcia.