47 osób z kilku województw wzięło udział w zimowej przeprawie Wisły wpław, która odbyła się w Sandomierzu. Temperatura powietrza wynosiła podczas zawodów zero stopni, a wody dwa stopnie powyżej zera. Do pokonania był dystans 350 metrów.
Jeden z uczestników, Mariusz Alwin z Kraśnickiego Klubu Morsów, powiedział, że przeprawa była dość trudna, ponieważ był silny nurt. Po przepłynięciu odczuwał ból mięśni z wysiłku. Mimo to czuje się szczęśliwy, bo zrealizował swój plan. Morsuje od trzech lat. Przyznał, że przed startem odczuwał lęk widząc mocny prąd rzeki i jej podwyższony poziom. Dodał, że warto mieć w życiu jakieś cele i je realizować.
Anna Chwałek z Klubu Body Mors w Tarnobrzegu wzięła udział w przeprawie Wisły wpław już po raz kolejny. Dla niej jest to okazja do sprawdzenia się. Pytana o przygotowania do startu odpowiedziała, że na pewno trzeba mieć doświadczenie w morsowaniu, aby przyzwyczaić się do przebywania w zimnej wodzie. Ważna jest też dbałość o ogólną kondycję fizyczną.
Paweł Wierzbicki, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sandomierzu, powiedział, że z roku na rok wzrasta zainteresowanie przepływaniem Wisły wpław zimową porą. Sandomierskie środowisko osób morsujących rozrasta się, do tego dochodzą zaprzyjaźnione kluby, co sprawia, że impreza wpisała się już w stały kalendarz wydarzeń MOSiR-u.
Przeprawa była poświęcona pamięci Andrzeja Ratymirskiego. Rok temu, ten 70-letni wówczas mieszkaniec Rzeszowa, zmarł w Sandomierzu pokonując Wisłę wpław. W wydarzeniu uczestniczyła jego rodzina i przyjaciele z Klubu Morsów Sopelek oraz z rzeszowskiego klubu psich zaprzęgów, w działalność którego był zaangażowany. Na bulwarze nadwiślańskim zorganizowano pokazy, a zainteresowani mogli skorzystać z przejażdżki psim zaprzęgiem.