Ministerstwo Edukacji Narodowej podało kwoty, o które w tym roku wzrośnie nauczycielska pensja. W zależności od stopnia awansu zawodowego będzie to od 121 do 166 złotych.
Z wysokości podwyżki nie są zadowolone nauczycielskie związki. Ale jak przypomina Katarzyna Nowacka świętokrzyska wicekurator oświaty, jest to kolejny wzrost nauczycielskich zarobków w ostatnich miesiącach. Pierwsza podwyżka w wysokości pięciu procent jest wypłacana od kwietnia ubiegłego roku, teraz wchodzi w życie druga również w wysokości około pięciu procent, natomiast od stycznia 2020 roku nauczyciele dostaną kolejny pięcioprocentowy wzrost wynagrodzeń.
Ryszard Proksa, przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania twierdzi jednak, że wzrost nauczycielskich wynagrodzeń jest zdecydowanie zbyt niski. Jak mówi, pracownicy szkół są bardzo niezadowoleni, bo w porównaniu do wysokości pensji w innych branżach wymagających wyższego wykształcenia, nauczycielskie zarobki są na samym końcu listy.
– Niezadowolenie będzie rosło. Tym bardziej, że na razie mamy projekt rozporządzenia, w którym podano kwoty podwyżki. Samo rozporządzenie ukaże się pewnie pod koniec miesiąca, a pieniądze na nauczycielskie konta trafią dopiero w marcu lub kwietniu. Więc nie dość, że podwyżka jest minimalistyczna, to jeszcze będziemy długo czekać na pieniądze - twierdzi przewodniczący oświatowej Solidarności.
Niezadowolenia nie ukrywa też Wanda Kołtunowicz, prezes Świętokrzyskiego Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego. ZNP domaga się podwyżki pensji w wysokości tysiąca złotych. Jak twierdzi Wanda Kołtunowicz, obecna wysokość wynagrodzeń odstrasza młodych kreatywnych ludzi od pracy w szkole. Członkowie ZNP planują walczyć o podwyżkę podobnie jak niedawno policjanci, masowo idąc na zwolnienia lekarskie.
– Myślę, że sukces policjantów pokazał nauczycielom, że warto walczyć o swoje. Ale również nauczyciele powinni zadbać o zdrowie. Bo w tej chwili często przychodzi on do pracy chory, nie dbając o swój stan i też nie dbając o zdrowie dzieci - tłumaczy prezes świętokrzyskiego ZNP.
Jak dodaje Wanda Kołtunowicz, podupadający na zdrowiu nauczyciele będą teraz zgłaszać się do lekarzy po L4, natomiast niewykluczone, że akcja nabierze tempa w maju, kiedy uczniowie zdają matury.
Nad jakąś formą protestu zastanawia się też oświatowa „Solidarność”. Ryszard Proksa twierdzi jednak, że byłaby to ostateczność. Związek chce przede wszystkim rozmawiać z minister edukacji na temat wyższego wzrostu nauczycielskich pensji.
Katarzyna Nowacka twierdzi, że kuratorium oświaty monitoruje sytuację w świętokrzyskich szkołach. Na razie nie ma większej liczby zwolnień lekarskich.