Ponidzie słynie z wielu lokalnych zwyczajów i świąt obchodzonych w ciągu całego roku. Franciszek Rusak, łowca ciekawostek z historii, etnografii i kultury tego regionu, a prywatnie mieszkaniec Buska-Zdroju, przypomina, że jednym z zapomnianych już zwyczajów, ale jakże charakterystycznym dla Ponidzia było tzw. „Plewienie prosa” w drugim dniu świąt Bożego Narodzenia.
– Ten zwyczaj udało się zaobserwować jedynie na podbuskiej wsi – zaznacza.
Franciszek Rusak tłumaczy, że Boże Narodzenie, to najbardziej rodzinne ze wszystkich świąt, zunifikowane pewnym kanonem obrzędowym, dawniej obchodzono je nieco odmiennie, w zależności od regionu.
– Na wsi podbuskiej w początkach XX wieku właściwe święta poprzedzała tak, jak i dziś wigilia. Pierwszy dzień Bożego Narodzenia obchodzono bardzo poważnie i rygorystycznie. Nie wykonywano żadnych prac. Mężczyźni się nawet nie golili, a kobiety nie gotowały strawy – wyjaśnia Franciszek Rusak.
Jak dodaje, w drugim dniu, czyli w św. Szczepana można było dopiero zjeść gotowane potrawy i wesoło się zabawić. Młodzież obierała sobie upatrzony dom na miejsce zabawy. Jedną z nich było tzw. „plewienie prosa”.
– Gospodyni ze słodkiego ciasta plackowego wydzieliła część na smaczne, chrupiące i słodkie kuleczki, które upiekła w piecu chlebowym wraz z plackami. Kuleczki te wsypała do przetaka, izbę zaś wymościła słomą, która grubą warstwą zasłała glinianą polepę. Gdy młodzież już się zgromadziła, wtedy gospodyni wysypała kulki w rozścieloną słomę. Młodzi z krzykiem rzucali się na kolana w celu znalezienia słodkich, smakowitych kuleczek. Szukanie ich to właśnie owo „plewienie prosa” – tłumaczy buszczanin.
Franciszek Rusak przypomina, że w tym dniu w obchód ruszyli kolędnicy, którzy kończyli swą wędrówkę w Trzech Króli. – Na długo rządy objął wesoły karnawał – dodaje.
Więcej o zwyczajach możemy przeczytać w książce Franciszka Rusaka – „Rok na cztery części podzielon”.