W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku na wniosek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, na której czele stanął Wojciech Jaruzelski wprowadzony został w Polsce stan wojenny. Dziś obchodzimy 37. rocznicę. Jak powiedział na naszej antenie Waldemar Bartosz, przewodniczący regionu świętokrzyskiego NSZZ „Solidarność” – ten akt był próbą stłamszenia wolnościowych idei związku i przekonań wszystkich Polaków. Internowano w ciągu dwóch lat ponad 10 tysięcy działaczy, życie straciło około 40 osób.
– Skutki wprowadzenia stanu wojennego odczuwamy także dziś, bo nastąpił po nim 20-letni zastój społeczny i gospodarczy kraju – podkreślił gość Radia Kielce.
Jak stwierdził – ówczesna dyktatura wyrzuciła z Polski kilkuset młodych, inteligentnych, zdolnych ludzi, którzy otrzymali paszport tylko w jedną stronę. Państwo się ich wyrzekło.
– Okres do 1990 roku, do przemian politycznych, to nie tylko zastój gospodarczy, ale wręcz degradacja kraju, pogłębienie frustracji społecznych. To są niepowetowane straty – powiedział Waldemar Bartosz.
– Wszystkie spory powinny dotyczyć celu, do którego należy dążyć, żeby w kraju było lepiej. Tymczasem wprowadzono agresję. Agresja z konieczności musi powodować negatywne skutki społeczne – zaznaczył przewodniczący.
– Dzisiaj nie pamiętamy, a młodzież może nie wie, że 13 grudnia wyłączono telefony i kiedy trzeba było wezwać na przykład pogotowie ratunkowe, to było niemożliwe, nie działała komunikacja. W związku z tym strat, które są konsekwencją stanu wojennego z pewnością dziś już nie policzymy. Nie policzymy również dramatów rodzinnych, związanych z więzieniem, internowaniem, utratą na długi czas rodziców. To są skutki psychologiczne i socjologiczne stanu wojennego – dodał.
Waldemar Bartosz stwierdził, że kolejne pokolenia Polaków mają inne spojrzenie na stan wojenny, ale zawsze istotna jest pamięć.
– Oby tylko ta perspektywa dotyczyła pamięci o stratach, ale nie agresji, nie chęci zemsty. Musimy wyciągać wnioski z historii: różnić się jest rzeczą oczywistą, ale solidaryzować się, wzmacniać się wzajemnie przy tych różnicach jest rzeczą konieczną dla siebie nawzajem, ale dla kraju przede wszystkim – powiedział.
Jak zaznaczył szef świętokrzyskiej „Solidarności” – choć stan wojenny formalnie zakończył się w 1983 roku, to w istocie nadal trwał. Nadal były aresztowania, były ofiary śmiertelne, przecież śmierć poniósł ksiądz Jerzy Popiełuszko. Stan wojenny dla mnie skończył się dopiero w 1989 roku – powiedział Waldemar Bartosz. Jak dodał – ważne jest byśmy utrwalali świadomość społeczną skutków tamtych wydarzeń i wyciągali wnioski na przyszłość.